Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/358

Ta strona została przepisana.

Duplat i Grancey zrozumieli go i spojrzeli po sobie z uśmiechem.
— Boisz się pan? — zapytał ex-komunista.
— Umyjesz pan ręce później — dodał wicehrabia — ale musisz je pierwej pobrudzić. Kto pomaga do spełnienia zbrodni myślami, powinien mieć odwagę pomódz czynem. Wierzę, że przyjemniej byłoby w chwili stanowczej pozostać w domu. Pójdziesz więc pan z nami, lub nie pójdziemy wcale.
Gilbert, widząc, że wszelka dyskusya z takimi zuchami byłaby bezowocną, odrzekł:
— Więc pójdę.
— Tak, to rozumiem.
Rozeszli się.


∗             ∗

Mówiliśmy już, że Janina Rivat zajmowała na czwartem piętrze w podwórzu mieszkanie, złożone z dwóch pokoików i kuchenki.
Cała ta oficyna, obecnie restaurowana, zasłonięta była rusztowaniem, wznoszącem się aż do poddasza.
Janina, nie chcąc opuszczać domu, tak dogodnego dla niej z powodu blizkiego sąsiedztwa z placem św. Sulpicyusza, pomimo panującego nieładu, pozostała w mieszkaniu wraz z Różą.
Był już koniec listopada, ale trwająca pogoda pozwalała na prowadzenie robót budowlanych.
Mężczyzna, liczący około czterdziestu lat, z głową krótko ostrzyżoną i brodą siwą, z czarną teką pod pachą, wszedł na dziedziniec, obejrzał nagromadzone materyały i zaczął przyglądać się robocie.
— Musi być pomocnik budowniczego — szepnął