Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/363

Ta strona została przepisana.

Grancey nie wiedział, że Róża wieczory spędzała w pracy w zakładzie i oczekiwał jej wyjścia, gdy tymczasem ona lada chwila miała już powróci.
Spojrzał na zegarek i przekonawszy się, że już trzy kwadranse na ósmą, rzekł do towarzyszów:
— Nałóżcie maski i chodźmy... już czas.
Powoli zeszli na czwarte piętro, poczem Doplat przez otwarte okno przełazł na rusztowanie i zniknął w mgle, zaś Grancey i Rollin stanęli za stosem złożonych na korytarzu desek i cegieł.
Dwa kroki zaledwie dzieliły ich od drzwi mieszkania Janiny.
Grancey zakrył latarkę i schował ją do kieszeni.
— Za kwadrans przeszkoda będzie usuniętą i moje małżeństwo z Maryą Blanką stania się możliwem — szepnął do ucha drżącego ze strachu Gilberta.
A jednak człowiek ten dzielnie walczył w bitwie Pod Montretout.
Bo też co innego jest nadstawiać pierś na kule nieprzyjacielskie, a co innego, widzieć w wyobraźni trójkątny nóż gilotyny.
Duplat, nachylony podszedł do okna mieszkania Janiny i zaczął rozglądać się w pokoju, ale przez muślinowe firanki nie mógł przyjrzeć się jej dokładnie.
Dopiero gdy zwrócona do niego twarzą zbliżyła się do okna, zdawało mu się, że ją poznał, pomimo siwych włosów i zmienionego oblicza.
— Nie widzę dziewczyny — pomyślał — zapewne jest w drugim pokoju.
Gdy Duplat czynił sobie tę uwagę, Janina oodeszła do drzwi drugiego pokoju i utworzyła je.
W pokoju nie było nikogo.
— Co to znaczy? — pomyślał — do stołu nakryto, a jej niema... musiała więc wyjść... Janina jest sama, a my niepokoimy się jak głupcy, gdy tymczasem robo-