Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/375

Ta strona została przepisana.

cyan. Kernoël mój wychowaniec i narzeczony Maryi Blanki, lecz jako lekarz, człowiek, niemający am przyjaciół ani nieprzyjaciół, śpieszący wszędzie, gdy wzywa go obowiązek.
— Dr. Germain, domowy lekarz pani Rollin, może obrazić się. Inna rzecz gdyby on sam wezwał mnie.
— Doktór jest naszym przyjacielem wiece ceni cię i chętnie przyjmie twoja pomoc. Czy jesteś wolnym dziś wieczorem?
— Uzyskałem na noc zastępstwo, ale jutro rano muszę już być w szpitalu.
— Dobrze. Jedźmy do doktora Germain.
Odjechali dorożką, którą przybył Lucjan.
Doktór powitał gości ze szczerem zadowoleniem.
— Gdyby ksiądz nie przyjechał dzisiaj, byłbym u niego jutro rano — rzekł do Raula — Marya Blanka musiała księdza zawiadomić.
— Zawiadomiła, ale czy ona nie przesadza.
Nie. Objawy są bardzo wyraźne... Nastąpiło, to, czego się obawiałem.
— I niema sposobu usunięcia choroby?
— Znalazłby się, gdyby można było zapewnić chorej spokój, uwolnić ją od myśli smutnych... Kochany kolego — dodał, zwracając się do Lucjana — mógłbyś mi pomódz wiele, gdybyś nie odmówił swej pomocy, jesteś bowiem psychiatrą i pracujesz w szpitalu, pod kierunkiem najznakomitszych specjalistów.
— Ależ z całem sercem. — zawołał Lucjan.
— Więc zejdźmy się jutro u chorej.
— O której godzinie?
— O jedenastej.
— Dobrze Lucjan zażądał niektórych objaśnień o chorobie Henryki, następnie pożegnawszy doktora Germain, odjechał wraz z księdzem.