Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/378

Ta strona została przepisana.

— Trochę lepiej. Odzyskała pamięć, gdyż przed chwilą rozmawiała zemną o Lucyanie.
— Jak przepędziła noc?
— Dość spokojnie, a dziś rano wstała o ósmej.
— Tak wcześnie! W jakiem jest usposobieniu?
— Z początku była w dobrem, ale później z mojej winy uniosła się?
— Cóż to było?
— Byłam tak nieostrożną, że wspomniałam o moim ojcu.
— Czy możemy wejść?
— Proszę panów.
— Niecił doktór idzie sam — rzekł Lucyan — ja wejdę później, gdyż chciałbym przekonać się jakie wrażenie na chorej sprawi moje przybycie.
Bianka weszła z doktorem do salonu.
— Kochana mamo — rzekła, podchodząc do niej — przybył doktór.
Henryka spojrzała wzrokiem błędnym i nie poznała go.
W tej chwili wszedł Lucyan Kernoöl.
Pani Rolln spostrzegłszy go, zdziwiła się, następnie namarszczyła brwi, jak gdyby szukała czegoś w pamięci.
— Po chwili rozpogodziła twarz i kładąc mu obie dłonie na ramieniu, zawołała.
— Lucyan! — Więc ty w Paryżu? a ja myślałam, żeś za oceanem, wraz z ojcem.
I przez chwilę jaśniejące w jej oczach światło przygasło znowu.
Blada, z drżącemi rękami, opadła na fotel i błędny wzrok utkwiła w przestrzeń.
— To obłąkanie — pomyślał Lucyan — i zdaje się nieuleczalne...
Doktór Germain usiadł obok Henryki i przemó-