Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/388

Ta strona została przepisana.

córki!... I ty myślałeś, że ja się zgodzę na haniebny układ, zawarty z tym człowiekiem? Łatwo zrozumieć cel pański, gdyż sam rzuca się w oczy.
Blanka jest jeszcze dzieckiem, więc łatwo da się oszukać. Prawda? Vice-hrabia de Grancay, pański przyjaciel i towarzysz rozpusty, zarówno jak pan potrzebuje pieniędzy, jak pan ma sumienie elastyczne, gdyż inaczej nie byłby twoim przyjacielem.
Blanka wniesie mu w posagu dochody z majątku mego stryja, któremi on podzieli się z tobą... I roztrwonicie je do współki, jak trwoniłeś, gdy należały do mnie, i zamęczysz pan swą córkę, jak zamęczyłeś mnie!
Henryka mówiąc to unosiła się coraz więcej.
Zadyszana, z oczyma tryskającemi pogardą, powoli podchodziła do niego i zbliżywszy się tak, że prawie go dotykała, cisnęła mu w oczy słowa:
— Ach! mój kuzyn, ksiądz d‘Areynes, miał słuszność, mówiąc, że jesteś nikczemnikiem!
Gilbert, rozwścieczony, pochwycił jej rękę i zawołał głosem syczącym:
— Ksiądz d’Areynes jest hipokrytą, którego wypędziłem z mego domu!... Mimo to duch jego panuje tutaj... ale dam sobie z nim rady... Jestem twoim mężem a więc i panem. Odtąd będę postępował z tobą jako pan i zmuszę cię do podania się mej woli!...
— Woli nikczemnika! — odrzekła Henryka, wyrywając rękę. — Nigdy się jej nie poddam!
— Milcz!
— Nie będę milczała! zdemaskuję cię i głośno by usłyszeli mnie wszyscy, będę mówiła, że jesteś łotrem nikczemnikiem!...
Gilbert nie posiadał się z wściekłości.
— Jesteś waryatką! — krzyknął, podnosząc rękę —