Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/391

Ta strona została przepisana.

— Powiedziano mi, że prawdopodobnie nie żyje ale nie dano mi na to najmniejszego dowodu.
— Po przeprowadzeniu śledztwa spisano protokół o zniknięciu jej, ale bez wyrażenia daty zgonu, gdyż nie udało się odszukać ciała.
W takim razie, czy nieprawdopodobniejszy będzie wniosek, że dziewczyna ta uciekła?
— Róża po wyjściu z zapalenia mózgu stała się nadzwyczajnie smutną... wszyscy zauważyli w niej tę zmianę. Przypuszczam więc, że pod wpływem malancholii utopiła się.
— W takim razie wody Loary wyrzuciłyby jej ciało na brzeg.
— Nie, gdyż uniesiona prądem, mogła zatrzymać się w jakia zagłębieniu, których jest wiele u wybrzeży.
— Zdaje mi się jednak, że za pośpiesznie wyprowadzono wniosek o samobójstwie.
— Nie... widocznem było, że dziewczynie tej dokuczyło życie. W oczach niknęła ze smutku...
— Może była zakochana?
— Wcale nie... Powodem jej smutku nie była miłość, lecz przyjaźń zerwana.
— Przyjaźń?
— Tak. Róża całą duszą przywiązała się do pewnej biednej kobiety, obłąkanej, przebywającej w przytułku od siedmnastu lat i której wyleczenie uważane było za niemożliwe. Kobieta ta, raniona w głowę pociskiem podczas ostatnich dni komuny, była ocalona przez pewnego księdza.
— Przez księdza? — powtórzył Duplat przestraszony.
— Tak, przez księdza d’Areynes, obecnie jałmuźnika szpitala Grande Roquette, w którym komuniści zamordowali arcybiskupa paryzkiego. Kilka miesięcy temu Róża do ukończeniu szkoły profesyonalnej, przy-