Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/401

Ta strona została przepisana.

ktora Mercier w Auteuil. Jest to zakład pierwszorzędny, pozostający pod kierunkiem znakomitego specyalisty... Przyjedziemy po chorą o godzinie czwartej. — Obecność pańska będzie potrzebną.
— Będę czekał na panów — odrzekł Gilbert.
Lekarze zredagowali świadectwo i opuścili pałac.
Na ulicy dr Germain zawołał:
— Ależ ten Gilbert Eollin to łotr!
— Nikczemnik! — odrzekł Lucyan Kernoël przez zęby. — Biedna Blanka!
— Będziemy czuwali nad nią...
— Cóż my możemy zrobić? Ten hultaj ma za sobą prawo.
— W każdym razie należy dowiadywać się... Pożegnam pana... Zobaczymy się o czwartej...
Stary lekarz siadł do oczekującego nań powozu i odjechał, Lucyan zaś udał się do księdza d‘Areynes.


∗             ∗

Gilbert po zalegalizowaniu świadectwa lekarskiego pojechał wprost do notaryusza rodziny d‘Areynes.
— Przybyłem zakomunikować panu wiadomość bardzo smutną — rzekł, pokazując mu akt, napisany na papierze stemplowym.
Notaryusz wziął papier, przeczytał go i zbladł.
— Obłąkana! — zawołał. — Ach! biedna kobieta!
A po chwili, odzyskawszy spokój, rzekł:
— Radbym wiedzieć, czy przybył pan tylko die zakomunikowania mi tej wiadomości?
— Nie, mam interes inny... Zona moja, jako obłąkana, prawnie uważaną jest za zmarłą i sukcesorką jej zostaje moja córka.
— To jeszcze niewiadomo.
— Tak pan sądzi?