Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/404

Ta strona została przepisana.

— Tutaj będzie opór księdza, zwłaszcza, jeżeli p. Rollin mając poparcie posłusznej sobie rady familijnej, zechce zwalić testament.
— Co pan mówisz!
— Tak jest! P. Rollin wie, że testament zawiera sobie pewien punkt słaby i zagroził mi procesem.
— Przegra go!
— Przeciwnie, wygra!
— Więc nic nie możemy poradzić?
— Nic.

XXIX.

Po chwili milczenia ksiądz zapytał.
— No, ale jako krewny, mam prawo być członkiem rady familijnej?
— Naturalnie, lecz nie radzę księdzu korzystać z niego.
— Dlaczego?
— Gdyż mając większość przeciwko sobie, nic ksiądz nie zrobi. Niech ksiądz czuwa zdala nad panna Blanką i nie miesza się do konszachtów jej ojca.
— Henryka wpadła w obłąkanie tylko z jego winy.
— A to jakim sposobem?
— Umyślnie wywołał scenę gwałtowną z żoną, wiedząc, że mocniejsze wzruszenie może doprowadzić ją do utraty zmysłów. Widoczne jest działanie z planem... Ach co za nikczemnik! Zabił hrabiego d‘Areynes, pozbawił rozumu Henrykę! Popełnia zbrodnię za zbrodnią i drwi sobie z prawa! Ale Bóg powstrzyma go kiedyś!...
Ksiądz był wzburzony, gniew tryskał z jego oczu.