Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/409

Ta strona została przepisana.

— Panienka nie może wychodzić — odrzekła służąca zmieszana.
— Jakto nie mogę wychodzić! Dlaczego?
— Odźwierny otrzymał rozkaz niewypuszczania panienki z domu, gdyż w przeciwnym razie utraci służbę.
Blanka zbladła.
— Więc zostałam aresztowaną, jak winowajczyni!
Rozpłakała się i z niecierpliwością wyczekiwała godziny obiadowej, spodziewając się, iż ojciec wyjawi jej powód takiego postępowania z nią.
O siódmej udała się do pokoju stołowego, gdzie zastała oczekującego już na nią Gilberta.
— Czy widział dziś ojciec moją matkę? — zapytała.
— Nie, moje dziecko — odrzekł tonem serdecznym. — Przez kilka dni nikomu niewolno odwiedzać jej, nawet mnie.
— A skoro będzie wolno, pozwoli mi ojciec odwiedzić matkę?
— Chętnie.
— Dziękuję. A teraz mam o coś zapytać. Czy to prawda, że ojciec zabronił odźwiernemu wypuszczać mnie z domu?
— Prawda.
Więc jestem uwięzioną?
— Tak... jeżeli pałac ten może być uważany za więzienie.
— Z jakiego powodu spotkało mnie to upokorzenie?
— Nie widzę potrzeby tłomaczenia się... Tak mi się podobało...
Dziewczyna oburzona taką niesprawiedliwością odrzekła:
— Tak ojcu podobało się! Jestem zawsze gotowa pokorą poddać się woli ojca, ale gdy wola ta upo-