Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/411

Ta strona została przepisana.

mu, śniadał i obiadował na mieście.
Przy zielonym stoliku uśmiechnęło mu się szczęcie, gdyż dzięki sumie zabranej z pokoju Henryki, przeciągu trzech nocy wygrał około dwustu tysięcy franków.
Również i członkowie rady familijnej okazali się bardzo posłusznymi, wydali mu jak najszersze pełnomocnictwo i pochwalili jego zamiar jaknajśpieszniejszego przeniesienia na Maryę Blankę użytkowania, przysłęgującego dotychczas Henryce.
Ale, ażeby uskutecznić to, należało wydać ją zamąż.
W kwestyi tej rada familijna oświadczyła, że góry zgadza się na wybór Gilberta, który, jako ojciec musiał przecież dla swego dziecka pragnąć człowieka porządnego.
Tak przygotowawszy grunt, postanowił stanowczo rozmówić się z Blanką i czwartego dnia po wywiezieniu Henryki do domu zdrowia, wezwał córkę do hswego gabinetu.
— Moje drogie dziecko — odezwał się tonem serdecznym — pragnę przedewszystkiem usprawiedliwić się przed tobą z kilkodniowej nieobecności mojej. Bardzo ważne interesu zmusiły mnie do wyjazdu z Paryża, a wypadły tak nagle, że nie miałem czasu powiadomić cie o tem.
— Czy widział ojciec moją matkę? — zapytała Blanka, myśląca o niej bezustannie.
— Miałem wiadomość, że stan jej nie uległ żadnej. zmianie i wymaga, byśmy powstrzymali się od widywania się z nią.
— I długo ten zakaz potrwa?
— Lekarz nie powiedział mi wyraźnie.