Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/422

Ta strona została przepisana.

którzy wprawdzie po cichu, opowiadali rzeczy niezbyt pochlebne.
Szeptano o uwięzieniach samowolnych, o usługach wyświadczanych bogatym rodzinom pragnącym, za jakąbądź conę, pozbyć się niedogodnych im członków i pomieszczaniu w zakładzie ludzi zdrowych pod pozorem obłąkania.
Gawędy te doszły nawet do ucha władzy, która wyznaczyła komisyę, przeprowadziła śledztwo, lecz nie znalazłszy nic podejrzanego, uznała d-ra Giroux za ofiarę zazdrosnych i niechętnych mu kolegów.
Dr Giroux jako specyalista ceniony był wielce i położonych zasług nikt mu nie odmawiał. Był bogatym i miał jeden tylko cel w życiu, zaokrąglić cyfrę swego majątku do trzech milionów franków. Po urzeczywistnieniu tego marzenia, miał zamiar sprzedać zakład, wycofać się z interesów i oddać się zaspokojeniu jedynej namiętności, jaką były dalekie podróże.
Pomimo powodzenia w całem swem życiu miał on jednk jedno wielkie zmartwienie.
Młodszy brat jego, Piotr, również lekarz, bardzo inteligentny, strwoniwszy odziedziczoną po rodzicach schedę, skończył karyerę smutnie, wplątany bowiem w sprawę o otrucie i dzieciobójstwo, został skazany przez sąd na dziesięć lat robót przymusowych.
Wyrok ten, dzięki milczeniu dzienników, nie był wiadomy nikomu w Joigny, a okoliczność ta ułatwiła doktorowi, po powrocie brata z Nowej-Kaledonii, uwolnienie go, za pośrednictwem swych stosunków, od dozoru policyjnego i uzyskanie pozwolenia pozostawienia go przy sobie w charakterze sekretarza zakładu.
Zresztą, Piotr prawie nie pokazywał się nigdzie, pędził życie domowe i nikt ani w zakładzie, ani w mieście nie wiedział o jego przeszłości.