Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/439

Ta strona została przepisana.

— Był świadek jego zbrodni! Ale Duplat nie żyje, więc tajemnicę swoją chyba powierzył osobie, która pana przysłała?
— Serwacy Doplat żyje — odrzekł nieznajomy.
— Wszyscy są przekonani, że był rozstrzelany...
— To się mylą... Duplat był przez sąd wojenny skazany na depertacyę i wysłany do Nowej Kaledonii. Po ogłoszeniu amnesty! powrócił do kraju i nabiedowawszy się w rozmaitych okolicach Francyi, osiadł przed pięcioma laty w Fontainebleau, w swojej wiosce rodzinnej. To właśnie on jest tym umierającym... Widząc przed sobą śmierć, pragnie wynagrodzić krzywdę, wyrządzoną pani. Dał mi tę notatkę i prosił, bym zobaczył się z panią. Wiedział on, że była pani uratowaną przez księdza, przebywała przez siedmaście lat w domu zdrowia i po odzyskaniu zmysłów, założyła sklepik przy kościele św. Sulpicyusza, w końcu mieszka pani przy ulicy Ferou.
— Czy powie mi, co uczynił z memi dziećci?
— Powie.
— Dla czegóż nie powiedział panu?
— Dla tego, że pragnął wyznać tylko pani i zyskać jej przebaczenie.
— W takim razie córki moje żyją — zawołała Janina uradowana. — Zobaczę je i odtąd nigdy nie rozstanę się z niemi. Ach, przebaczam mu, niech tylko odda mi moje córki. Przebaczam mu z całego serca.
Janina nie posiadała się ze szczęścia i nie przewidywała zastawionej na nią pułapki.
Któżby na nią zastawiał? Dlaczego? W jakim celu? Nie zawadzała nikomu, nikt nie mógł mieć względem niej złych zamiarów.
Nieznajomy spojrzał na zegarek.
— Więc może pani pojechać ze mną?
— Jestem gotową.