Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/453

Ta strona została przepisana.

— Napisała pani list?
— Oto jest. Ale co zrobić z kluczem od mieszkania?
— Niech pani zachowa przy sobie. Oddając go odźwiernej, musiałaby pani objaśnić powód. Zwróci go pani Janinie Rivat po powrocie do Paryża. Przecież ona ma klucz drugi.
— Ma pan słuszność.
Róża ostatni raz powiodła wzrokiem po mieszkaniu i udała się za swoim towarzyszem.

Od dnia, w którym Henryka Rollin pomieszczona została w domu zdrowia d-ra Deschamps, w Auteuil, Lucyan Kernoël ani razu nie zjawił się w pałacu przy ulicy Vaugirard.
Ponieważ żadnym powodem nie mógłby usprawiedliwić swej wizyty, był więc pewnym, że Gilbert przyjąłby go bardzo źle i nie pozwolił zobaczyć się z Blanką.
Jedna wszakże okoliczność mocno zaniepokoiła go, zarówno jak i księdza d’Areynes, mianowicie milczenie Blanki.
Obaj nie domyślali się, że Gilbert przejmował jej listy.
Pewnego dnia jednak młody lekarz nie mogąc zapanować nad niepokojem, postanowił udać się na ulicę Vaugirard w zamiarze wybadania odźwiernego, lub którego ze służących.
Poszedł, lecz jakże się zdziwił, zobaczywszy wszystkie okna pałacu zasłonięte roletami i bramę szczelnie zamkniętą.
— Co to znaczy? — szepnął ze ściśnionem sercem. Musze dowiedzieć się.