Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/455

Ta strona została przepisana.

— Jakto, wiedział ksiądz, że p Rollin odprawił służbę?
— Tak.
— I że wywiózł Blankę z Paryża?
— I o tem wiedziałem. Rollin uczynił dobrze, gdyż Blanka pozbawiona towarzystwa matki, potrzebowała rozrywki.
— Ksiądz, znający tak dobrze tego człowieka, pochwala go za to?
— Nie mamy prawa podejrzewać jego zamiarów. Niepodobna, by w sercu jego nie pozostała jaka iskierka uczucia ojcowskiego.
— Jakim sposobem ksiądz wiedział, skoro ja dowiedziałem się o tem zaledwie przed godziną?
— Uważałem sobie za obowiązek czuwać nad Maryą Blanką i nad postąpowaniem jej ojca. Rajmund często z mego polecenia zachodził na ulicę Vaugirard.
— Więc teraz nic nie będziemy wiedzieli. Blanka może umrzeć. Co tu czynić?
— Czekać i nie tracić nadziei. Miałeś jaką wiadomość z Joigny? — zapytał ksiądz, pragnąc zmienić przedmiot rozmowy.
— Nie. Obejmuję posadę w pierwszych dniach stycznia.
Lucyan opuścił księdza d’Areynes nieco uspokojony.

∗             ∗

W wielkiej sali pałacu Fenestranges, w której na początku tego opowiadania, widzieliśmy hr. Emanuela rażonego apopleksyą, Gilbert Rollin z niepokojem oczekiwał przybycia wice-hrabiego de Grancey i Róży, mającej zastąpić Maryę Blankę.