Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/461

Ta strona została przepisana.

z moich przyjaciół i tylko przez pomyłkę nazwisko jago zapisałam do księgi.
— Dziwna pomyłka!
— Dowód ma pan w tem, że zajmuje on pokój oznaczony nr. 1, którego nie najmuję nikomu i pozostawiam dla odwiedzających mnie przyjaciół i krewnych.
— Owszem, pokój ten znajduje się na liście pokojów wynajmowanych, a więc lokator powinien złożyć dowody swej tożsamości.
Palmira, widząc grożące Duplatowi niebezpieczeństwo, była tak zmieszana, że nie wiedziała co odpowiedzieć.
— Nie mam jego papierów — wyjąkała wreszcie. — Myślałam, że one niepotrzebne, gdyż znałam go osobiście.
— To są żarty! Coś w tem jest! — przerwał agent, Nikt nie ma prawa nazywać się Juliuszem Servaise oprócz osoby, aresztowanej po stłumienia komuny i przez sąd wojenny skazanej na deportacyę na całe życie. Nazwisko więc to nie może należeć do lokatora zapisanego w księdze pani.
Inspektor spoglądał na agenta zdziwiony i ciekawy.
— Skoro niema papierów, więc zobaczmy samego lokatora — rzekł. — Czy jesteś pewny p. Merlin, że znasz prawdziwego Juliusza Servaies.
Wdowa, usłyszawszy to nazwisko, zbladła.
Wiedziała od Duplata, że Merlin był niegdyś tajnym agentem rządu wersalskiego.
— Jestem najpewniejszym — odrzekł agent. — Ten lokator nie może być prawdziwym Servaisem, gdyż rzeczywisty, będąc skazanym za zbrodnię kryminalną, nie mógł skorzystać z amnestyi i dotąd przebywa w Numei.