Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/51

Ta strona została przepisana.

Serwacy Duplat, ukryty za muślinowemi firankami okna, śledził wypadki, zachodzące na ulicy.
Widział jak żołnierze i przebrani po cywilnemu agenci policyjni zatrzymywali przechodniów i aresztowali nie umiejących wytłumaczyć się, lub których odpowiedzi nie były zadawalające.
Widział wyciągane z okien ręce, wskazujące agentom ludzi, umykających chyłkiem pod ścianami domów.
Policya zatrzymywała ich i uprowadzała.
Prosta denuncyacya sąsiada wystarczała za dowód oskarżający.
Były kapitan komuny zaczął drżeć ze strachu.
Był zanadto dobrze znany w całym okręgu, przez prawie dwa miesiące siał postrach i przerażenie, był zmorą spokojnych mieszkańców, zresztą dowodził plutonem, który w dziedzińcu więzienia la Roquette wymordował zakładników.
Jeżeli jaka ręka wskaże go na ulicy, nie oddadzą nawet pod sąd, a wprost postawią pod murem i rozstrzelają.

XXXIV.

Niewesołe te uwagi zasępiły czoło nikczemnika.
Umrzeć, być rozstrzelanym, — a cóż się stanie z pieniędzmi leżącemi w kieszeni, co z majątkiem, jaki miał otrzymać od Gilberta Rollina?
I wszystko to zagrzebanoby w ziemi wraz z jego kośćmi i to w chwili, w której życie zapowiadało się tak pięknie?
Co czynić?
Jeżeli opuści dom w celu odniesienia do merostwa jednej z córek Janiny Rivat, to nim zrobi dwadzieścia kroków, zostanie zadenuycyowanym...