Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/513

Ta strona została przepisana.

Jałmużnik przypomniał sobie podpis na liście wizyt, pomieszczony pod nazwiskiem męża Henryki.
— Jerzy Grancey — powtórzył — uwolniony kryminalista, wspólnik Gilberta Rollina?
— Tak.
— Czy jesteś pewnym?
— Tak, jak jestem pewnym tego, że w tej chwili{rozmawiam z księdzem.

XLVI.

— Ależ — zapytał jałmużnik — jakim sposobem nikczemnik ten mógł ulokować Maryę Blankę w domu zdrowia w Jbigny?
— Przekupił dwóch jakichś łotrów lekarzy, którzy wydali polecenie zamknięcia i popełnili fałszerstwo.
— Fałszerstwo, mówisz?
— Tak, gdyż Blankę zamknięto nie pod jej właściwem, lecz pod zmyślonem nazwiskiem.
— Co za straszna kombinacya! Więc przybyłeś do Paryża dla rozciągnięcia nadzoru nad pałacem przy ulicy Vaugirard?
— Tak.
— Pocóż ten nadzór, skoro Maryi Blanki tam niema?
— Pragnę dowiedzieć się, co to za osoba, która zastępuje Maryę Blankę i tak podobna do niej, że odgrywa jej rolę.
Ksiądz spojrzał na Lucyana wzrokiem zdumionym.
— Osoba, zastępująca Blankę przy swoim ojcu? — zapytał.
— Tak, w wieku mojej narzeczonej i podobna do niej tak uderzająco, że spostrzegłszy ją wychodzą-