Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/514

Ta strona została przepisana.

cą z kościoła św. Sulpicyusza, zbliżyłem się do niej i przemówiłem.
— Cóż ona odpowiedziała ci?
— Że omyliłem się i że nie zna mnie.
— Może tylko tak ci się zdawało?
— Nie i każdy inny na mojem miejscu omyliłby się tak samo, gdyż osoba ta miała te same rysy twarzy, to samo spojrzenie, chód i głos Maryi Blanki.
— I mieszka w pałacu przy Gilbercie?
— Tak i uchodzi za jego córkę.
Ksiądz zamyślił się głęboko.
Przypomniał sobie wrażenie, jakie przed kilkoma o miesiącami wywarła Marya Blanka na Janinie Rivat i łatwo rozwiązał tę zagadkę.
Otworzył usta, by coś powiedzieć, gdy wtem dźwięk dzwonka rozległ się u drzwi.
Rajmund wyszedł do przedpokoju i po chwili wprowadził notaryusza rodziny d’Areynes.
— Witam pana! — zawołał ksiądz. — Szczęśliwy jestem, widząc go w tej chwili.
— I ja jestem szczęśliwym, widząc księdza zdrówszym, przyszedłem bowiem pomówić w interesie ważnym.
— Więc mów pan!
— Stało się, czego spodziewałem się i obawiałem... Niebezpieczeństwo zagraża córce pani Rollin.
— Jakie? — zapytał ksiądz.
— P. Rollin wydaje za mąż pannę Maryę Blankę.
Ksiądz i Lucyan nie spodziewali się takiej komplikacyi.
— Wydaje za mąż? — powtórzyli.
— Tak. P. Rollin pragnąc za jakąbądź cenę posiąść dochody, swej żony, postanowił wydać za mąż swą córkę, która jako żona, będzie mogła dać mężowi plenipotencyę do swobodnego rozporządzania się dochodami z majątku hr. Emanuela. Znając Gilberta, ro-