Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/526

Ta strona została przepisana.

Goście zajęli miejsca przy stole, na którym pomiędzy dwiema lampami, pokrytemi abażurami koronkowemi leżał spisany na pargaminie, dokument ślubny.
Notaryusz wziął go do rąk, odkaszlnął i wśród ogólnej ciszy odczytał warunki kontraktu, następnie podał je narzeczonej, która ręką nieco drżącą na wskazanem przez niego miejscu podpisała:

Marya Blanlca Bollin.“

Poczem wręczył pióro jej przyszłemu mężowi.
Ten ujął je i bez najmniejszego wahania podpisał:

Wice-hrabia Jerzy de Grancey“.

Ale, zaledwie nakreślił ostatnią literę swego nazwiska, gdy drzwi salonu otworzyły się i na progu stanął ksiądz d’Areynes.
Był jeszcze bladym i tak osłabionym, że Lucyan Kernoël i Rajmund podtrzymywali go z obu stron.
Po wejściu ich drzwi przymknęły się.
Zebrani spostrzegłszy księdza, którego, gdyby nie życie koncentrujące się w oczach, można było poczytać za upiora, zmieszali się i powstali. Gilbert, Depréty i Duplat doznali wrażenia, jakiego doświadcza zbrodniarz, gdy niespodzianie chwyta go ręka żandarma.
Przestrach ten obezwładnił ich i przykuł do posadzki.
Ksiądz d’Areynes powoli postępował naprzód.
Tak podszedł aż do stołu, przy którym z piórem w ręku stał mniemany wice-hrabia i wskazując kontrakt ślubny, rzekł:
— Więc popełniłeś nową zbrodnię Gastonie Depréty — zbrodnię fałszerstwa.
Przerażona Róża, zbladła i cofnęła się.
Goście spoglądali po sobie zdumieni, nie, rozumie-