Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/53

Ta strona została przepisana.

a i ja będę oskarżony o ukrywanie komunistów. Wtedy wszystkie nasze projekty wezmą w łeb! Jeżeli gdzie grozi panu niebezpieczeństwo, to właśnie tutaj. Tymczasem na ulicy prędzej uda ci się przemknąć niepostrzeżenie. Tak przyzwyczajono się do twego munduru, że nikt cię nie pozna w ubraniu cywilnem. Zresztą powód skłaniający pana do udania się do merostwa, czyż nie przemawia za twoją uczciwością? Ocalenie dziecka i odniesienie go do kancelaryi Towarzystwa dobroczynności jest czynem tak chwalebnym, iż nikomu na myśl nie przyjdzie, iż przed kilkoma godzinami walczyłeś w szeregach komunistów. Zdecydowałeś się pan dobrowolnie, przyjąłeś względem mnie zobowiązania, mam więc prawo wymagać, byś dotrzymał słowa.
— Masz pan słuszność — odrzekł Duplat, odzyskawszy zimną krew podczas długiej przemowy Gilberta. — Kto nie ryzykuje, nic nie ma! Przyrzekłem i dotrzymam, ale biada tobie, jeżeli wyjdę cały, a ty w terminie wypłaty wyprzesz się podpisu! Do stu piorunów! nie chciałbym wówczas być w twojej skórze.
— Bądź pan spokojnym — odrzekł mąż Henryki — zapłacę.
— I ja mam nadzieję.
Duplat, nie namyśljąc się już dłużej, wziął na ręce dziewczynkę owiniętą w kołdrę, opuścił mieszkanie Rollina i udał się do merostwa.
— Ach, żeby go zabili wraz z dzieckiem! — myślał Gilbert, spoglądając za odchodzącym.
Nie bez śmiertelnego strachu były kapitan komuny postawił nogę na ulicy po wyściu z domu przy ulicy Servan.
Nie posiadał on odwagi, ale był szalenie zuchwałym, nadto obdarzony umysłem bogatym w pomysły, rachował, że potrafi wybrnąć z grożącego mu niebezpieczeństwa.