Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/68

Ta strona została przepisana.

marca, radziła mu, by nie mieszał się do spraw tak niebezpiecznych, lecz niezdołała go przekonać.
Obdarzona zdrowym rozsądkiem, rozumiała doskonale, że cel, do którego dążyli komuniści, był chimerą, marzeniam niemoźliwem do spełnienia.
W Champigny prawie nikt nie znał Duplata, naprzód, że bywał tam rzadko, a powtóre, iż jeszcze rzadziej pokazywał się na ulicy wraz z Palmirą; gdy chcieli się widzieć, naznaczali sobie schadzkę w Paryżu.
Podczas oblężenia przebywała ona wraz z swą pracodawczynią, w stolicy i dopiero po zawarciu zawieszenia broni powróciła do Champigny, gdzie przez sześć dni w tygodniu pracowała z żelazkiem w ręku a w niedzielę flirtowała z chłopcami i towarzyszkami, wolnemi od przesądów zarówno jak i ona.
Zajmowała przy ulicy Bretigny mały, z trzech pokoików złożony domek włościański, położony w ogródku, otoczonym ze wszystkich stron palisadą drewnianą.

28 maja, w dzień Zielonych świąt cały poranek przepędziła w pracowni i odchodząc przyrzekła jednej z towarzyszek udać się wieczorem na obiad do utrzymywanej przez miejscowego rybaka restauracyi nad brzegiem rzeki. O godzinie trzeciej po południu, zaledwie ukończyła porządek w mieszkaniu, utrzymywany zwykle z wielką starannością, ktoś zadzwonił u drzwi.
Otworzyła je i spostrzegłszy Duplata, krzyknęła ze zdziwienia.
— Co ty tu robisz? — zapytała.
— Cicho! — odrzekł, wchodząc pośpiesznie i zamykając drzwi za sobą.
— Założyłabym się, że ścigają cię — rzekła, przewidując niebezpieczeństwo.
— Nie ścigają, ale jestem zagrożony i dla tego