Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/72

Ta strona została przepisana.

— Bo widzisz, jeść mi się chce, od wczoraj nic nie miałem w ustach.
— Czy możesz poczekać jeszcze z godzinę?
— Jeżeli ścisnę brzuch, to może wytrzymam.
— Pójdę do mojej przyjaciółki, powiem jej, że wypadł mi nagły interes, zmuszający mnie do wyjazdu na parę godzin i, że powrócę do domu późno. Powracając przyniosą ci obiad.
— Dobrze, idź i wracaj jak najprędzej.
Palmira wzięła koszyk i wyszła, zamknąwszy za sobą drzwi na dwa spusty.
Duplat nabrał otuchy, ale będąc z natury przezornym, natychmiast po odejściu swojej przyjaciółki wyjął z kieszeni papiery, między któremi znajdowały się obligi podpisane przez Gilberta Rollina, list bezpieczeństwa wydany na nazwisko Juliusza Servaize, pokwitowanie mamki Leroux, wreszcie dziesięć biletów tysiąc-frankowych, otrzymanych za zdradę komuny i rzekł:
— Trzeba to zachować w miejscu bezpiecznem, ale tak, aby Palmira nie wiedziała o tem. Zabiorę przed wyjazdem do Szwajcaryi... Ale gdzie ukryć?
Rozglądając się po pokoju spostrzegł w szafce kuchennej kilka próżnych butelek.
— Mam już moją kasę ogniotrwałą.
Wziął jedną z nich, przekonał się, że byłą wewnątrz suchą, zwinął papiery w trąbkę, wsunął ją do butelki i zakorkował starannie.
Przy sobie pozostawił tylko kilka franków w złocie.
Poczem udał się do położonego za domem ogródka, wybrał jedno z większych drzew orzechowych i znalezionym pod palisadą szpadlem wykopał pod niem jamę głęboką i na sześćdziesiąt centimetrów, następnie wpuścił butelkę i starannie zasypał jamę ziemią.