Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/75

Ta strona została przepisana.

dzieńczej szybkości, a przytem baliśmy się wpaść w pułapkę komunistów. Niech więc pan daruje, że nie otworzyliśmy natychmiast.
— Czy niema w tym domu powstańców — zapytał oficer.
— Daję panu słowo starego żołnierza, że niema... Mamy tylko trupa, którego znaleźliśmy w tej chwili na schodach.
— Powstaniec?
— Nie; niech pan patrzy — rzekł wskazując ciał, przy którem klęczała Magdalena.
— To ksiądz!... To te łotry zamordowali go jak tylu innych. Czy znasz pan tę nieszczęśliwą ofiarę?
— Znam; jest to ksiądz Raul d‘Areynes i mieszka w tym domu, klęcząca zaś przy nim kobieta to jego służąca. Przed miesiącem wyjechał do Wersalu i nie rozumiem jakim sposobem znalazł się dzisiaj tutaj.
— Miałem zaszczyt poznać się z księdzem d‘Areynes w Wersalu — rzekł oficer — i powziąłem dla niego wielki szacunek. Więc pan mówisz, że mieszka w tym samym domu? — Tak, kapitanie.
— W takim razie trzeba przenieść go do mieszkania.
Wezwał kilku żołnierzy, którzy poprzedzani przez Magdalenę, oświetlającą im drodę, odnieśli wikarego do jego lokalu i złożyli na łóżku.
Chirurg zajął się księdzem, kapitan zaś ustanowił żołnierzy w oknach i sam przy jednem z nich zajął stanowisko obserwacyjne.
Ale powstańcy, naciskani przez wojsko i dziesiątkowani kartaczami, uciekali w popłochu.
Tymczasem chirurg rozebrał wikarego i zmywszy z górnej części ciała warstwę skrzepłej krwi, odkrył ranę od kuli karabinowej, która, trafiwszy w prawą