Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/9

Ta strona została przepisana.

nie rób hałasu, przechodząc około drzwi pani Rival.
— Więc obywatelka Rivat jeszcze chora.
— Odbyła wczoraj słabość i leży w gorączce.
— Ma gorączkę? To głupstwo, przejdzie...
Duplat odszedł do swego pokoju, lecz przed udaniem się. na spoczynek zrobił przegląd swej garderoby, wybrał całkowity garnitur i położył na krześle.
— Skoro tylko wydam wersalczykom bramę, wpadnę do domu, zmienię skórę i nikt mnie nie pozna.
Położył się i zanął snem twardym, nawet nie myśląc o wstrętnej zbrodni ostatniej, — zamordowaniu zakładników.
Nazajutrz wstał wcześnie i udał się do merostwa jedenastego okręgu, gdzie miał objąć dowództwo nad dwudziestoma żołnierzami, przeznaczonemu do strzeżenia bramy św. Gerwazego.
Podczas nocy wojska wersalskie znowu posunęły się naprzód i zajęły plac św. Trójcy, oraz ulicę św. Łazarza i męczenników, Montmartre i Clignancourt. Artylerya ich zasypywała pociskami cmentarz Pere-Lachaise, z którego odpowiadały im baterye komunistów, utrzywując nieprzerwany ogień na ulicy Rivoli, zajętej przez wojska regularne po zdobyciu barykad lewej strony Sekwany.
Dalszy ich pochód wstrzymał wzniecony przez rewolucyonistów pożar ulic du Bac i Riwoli.
Paliły się gmachy: Rady państwa, Izby obrachunkowej, pałac Legii honorowej, ministerym skarbu, Tuilierie, ratusz, teatr Porte-Saint-Martin i szereg domów prywatnych.
Gęste chmury czarnego dymu unosiły się nad stolicą.
Co chwila wybuchały płomienie w jakimś domu, dachy zawalały się z trzaskiem, działa huczały, pociski ze świstem opisywały luki na czerwonem niebie.