Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/98

Ta strona została przepisana.

Nie zdawał sobie spławy z tego co zaszło. Myśli jego były niejasne, niewyraźne i w chwilach gorączki objawiała się maligna.
Żona chirurga i stara Magdalena czuwały nad wikarym nieustannie i z największą ścisłością stosowały się do przepisów lekarza.
Gdy stan chorego dawał już nadzieję wyleczenia, stary chirurg postanowił powiadomić rodzinę.
— Moja Magdaleno — rzekł tego dnia, w którym Gilbert otrzymał wiadomość o śmierci hr. Emanuela, — dziś jestem już pewnym, że nasz kochany ksiądz wyzdrowieje.
— Ach dzięki Bogu i panu doktorowi! — zawołała uradowana służąca.
— Otóż należy powiadomić o tem krewnych księdza wikarego. Dotychczas nikt z wyjątkiem proboszcza od św. Ambrożego, nie wiedział, że ksiądz Raul był ranny niebezpiecznie. Potrzeba więc uprzedzić rodzinę i zapewnić, że niebezpieczeństwo już minęło. Wszak ksiądz ma podobno stryja w Lotaryngii?
— Ma, panie doktorze, hrabiego d’Areynes, u którego wychowywał się i bawił podczas oblężenia.
— Otóż należy do niego napisać.
— Napisać! Jezus Marya! więc pan doktór chce chyba zabić go! — zawołała przestraszona Magdalena wznosząc obie ręce do góry.
— Dlaczego? — zapytał chirurg zdziwony.
— Hrabia d’Areynes ma siedmdziesiąt pięć lat i przed kilkoma miesiącami uległ atakowi apoplektycznemu. Tylko dzięki niezmiernym staraniom udało się ocalić go, ale atak drugi z pewnością zabiłby go odrazu. Hrabia kocha księdza wikarego jak własnego syna i wiadomość o jego chorobie byłaby dla niego ciosem śmiertelnym.