— Jeżeli twoja żona umrze, czy się ze mną ożenisz? zawołałam.
— Przysięgam!
— Przed Bogiem.
— Tak, przed Bogiem.
— Dobrze, zaczekam.
— Ale czy mi przebaczasz? mówił na nowo padając na kolana.
Nie odpowiedziałam.
— Przebaczasz mi?
— Przebaczę ci kiedy zostanę lady Dudley.
Nazajutrz powiedziałam moim elewkom, że mój kuzyn bliski umarł w Anglii. Usprawiedliwiło to mój odjazd. Odjechałam unosząc ze sobą ofiarowane mi dwakroć sto tysięcy franków.
Przybyłam do Paryża.
W niespełna trzy tygodnie, lord wybrał się do rodziny i znalazł się obok mnie, sądząc żem już o wszystkiem zapomniała.
Mylił się.
— Milordzie, rzekłam, niczego nie spodziewaj się. Należeć będę tylko do męża, wprawdzie ty będziesz moim mężem, ale między mną a tobą dotychczas jest... lady Dudley. Zgadzam się na wszystko, przyjmuję wszystko, wyjąwszy twojej osoby. Nazwą mnie pańską kochanką, ale cóż mnie to obchodzi, gdy nadejdzie dzień w którym powrócisz mi honor.
Skończę opowiadanie. Poczyniłam wszystko aby się pomścić.
Strona:PL De Montepin - Wierzyciele swatami.djvu/113
Ta strona została przepisana.