Strona:PL De Montepin - Wierzyciele swatami.djvu/127

Ta strona została przepisana.
XVI.
Burza — małżeństwo.

Hrabia rzucił się na fotel rozśmiawszy się szyderskim tonem.
— Otóż jestem na miejscu, rzekł. Potrzeba działać, trzeba się jednak naprzód rozpatrzeć.
Otworzył cicho drzwi od swego pokoju, który wychodził na galerją przedzielającą dom na dwie części.
Paweł przypomniał sobie, że gabinet niebieski stanowiący sypialnią panny Lizely znajduje się w przeciwnej galerji.
Powrócił tedy, oczekując aż służba ukończy swoje czynności.
Kiedy nareszcie uciszyło się zupełnie, spojrzał na zegarek. Była godzina pierwsza.
Paweł znał rozkład mieszkania. Wkrótce też znalazł drzwi do pokoju Blanki.
Te drzwi zamknęły się za nim.

∗             ∗

Przybywszy na ulicę Boulogne pan de Nancey wziął kąpiel, zjadł obfite śniadanie jak człowiek potrzebujący pokrzepienia sił, zmienił suknie i zapowiedział służbie że jeżeli zgłosi się jaka dama, aby oświadczyli iż pojechał do Anglii i niewiadomo kiedy wróci.