Strona:PL De Montepin - Wierzyciele swatami.djvu/137

Ta strona została przepisana.

znudzenie się męża, prosiła go więc sama, aby wyszedł bez niej.
Pan hrabia walczył pozornie z samym sobą, później jednak rozważywszy że sam na sam z kobietą chorą nie jest zbyt przyjemne, zamierzył odzyskać dawniejsze prawa życia kawalerskiego.
Zaczął tedy bywać w klubie, spożywać tam kolacje, a kiedy zasiadał do wista lub preferansa, nie powracał do domu wcześniej jak o samej północy.
Musimy tu dodać, że w tej epoce pomiędzy r. 1867 a 1868, Małgorzata lubo opuszczona nie była zdradzaną przez małżonka.
Pan de Nancey nie myślał wcale o kobietach.
Myśl zaangażowania przyjaciółki nie przychodziła mu jeszcze do głowy. Przyjaciele klubowi proponowali mu nieraz zabawę u sławniejszych piękności teatralnych, ale umiał zręcznie wywinąć się od pokusy.
Małgorzata pozostawiona sama w sobie blizko przez przeciąg sześciu miesięcy, zwolna przyzwyczaiła się do tego i nie czuła się być nieszczęśliwy.
— To właściwie nie jest winą Pawła, mówiła... gdybym nie była straciła mojego ojca, gdyby nie ta smutna katastrofa... potrzeba oszczędzić mojemu mężowi niepotrzebnych narzekań... Spodziewam się, że ze zdrowiem powrócą mi i siły. Godzina jest bardzo bliska, w której mąż otrzyma we mnie nieodstępną towarzyszkę i na nowo zajmiemy mieszkanie w cudnej willi nad jeziorem Como.
Tak minęła zima... Zdrowie Małgorzaty zwolna za zbliżeniem się wiosny polepszało się.