Strona:PL De Montepin - Wierzyciele swatami.djvu/142

Ta strona została przepisana.

Natychmiast wybrano czterech świadków i rzecz załatwiła się na miejscu.
Paweł nie dał znać swojej żonie, ale po prostu nie powrócił do Montmorency a nazajutrz pan de Nattes otrzymał niebezpieczne pchnięcie szpadą w ramię, które go zatrzymało przez sześć tygodni w łóżku.
Hrabinę posądzono o przyczynienie się do owego wypadku, hrabia niezmiernie zirytowany rzekł sam do siebie:
— Małżeństwo to, uczyniło mnie śmiesznym. Będę odtąd przedmiotem ciągłych szyderstw. Dowód tego że Nattes wypowiedział mi to w oczy.
Powoli zarysowywała się przepaść rozdziału między małżonkami i z obejścia się hrabiego, hrabiną, przyznała, że już wcale nie ma żadnego miejsca w sercu męża.
Zbyt dumna aby się skarżyć, zbyt cierpliwa, Małgorzata zdecydowała się cierpieć w milczeniu, wyczekując na zmianę w postępowaniu hrabiego. Niestety! daremnie.
Byłaby sama jedna nieustannie, gdyby nie wizyty młodego Rene de Nangis. W miarę jak się mąż oddalał, on się przybliżał. Zwykły porządek na świecie. Dwa lub trzy razy pochwycił Małgorzatę z oczami czerwonemi w których łzy źle otarte były. Była więc nieszczęśliwą!
Nie potrzeba było zbyt trudzić się nad odnalezieniem przyczyny jej niedoli.
Pan de Nangis zatem miał nadzieję, nadzieję daleką, ale zawsze nadzieję.
Pani de Nancey w naiwności swojej nie przypusz-