Strona:PL De Montepin - Wierzyciele swatami.djvu/160

Ta strona została przepisana.
XX.
Niegodziwość.

Wiemy, że hrabia bardzo rzadko kiedy odwiedzał zamek Montmorency.
Młoda kobieta patrzyła na Rene, jak na przyjaciela pełnego poświęcenia, dawała mu dowody niewątpliwej sympatji i w naiwności prawie anielskiej, nie domyślała się nawet, że może żywić dla niego inne jakie uczucie.
Jakkolwiek hrabia sprawiał jej wiele przykrości swojem postępowaniem, kochała go jak w pierwszych dniach poznania, była więc niezmiernie uradowana, gdy jej oświadczył, że nie powróci więcej do Paryża.
Paweł natychmiast kazał sobie przygotować apartament oddalony od jej pokojów i tego samego wieczora tam się przeniósł.
Nie kocha mnie, szepnęło biedne dziecię. Prędko przestałam się mu podobać. Co to wszystko znaczy? Mam zaledwie lat ośmnaście i żyję jakbym była wdową. Dzięki Bogu, że się przynajmniej zbliżył do mnie. A kto wie, może kiedy, powróci już do runie.
Rene de Nangis przybył równie tego samego wieczoru.
Nazajutrz Paweł wcale nie pokazał się, a ponieważ nie lubił ani książek, ani muzyki, zabijał czas przedłużając śniadania i obiady, paląc zapamiętale cygara w alei lipowej.