Strona:PL De Montepin - Wierzyciele swatami.djvu/165

Ta strona została przepisana.

nigdy z tobą. Napiszę natychmiast do mojej pokojowej aby mi przywiozła niezbędne rzeczy, bo jakkolwiek jesteśmy na wsi, potrzeba ubrać się jak należy.
Małgorzata poprowadziła Blankę do pawilonu wiejskiego, podawszy wszystko co było potrzebne do pisania.
Kiedy panna Lizely pięknym charakterem stylizuje list, wyliczając potrzebne przedmioty do garderoby, hrabina pobiegła do hrabiego, aby go uprzedzić o pomyślnej nowinie i żeby się naradzić z nim jaki wybrać apartament dla przyjaciółki.
Paweł zadrżał.
— Kochane dziecko, rzekł, kwestja o której mi mówisz już dawno została rozstrzygnięta. Pawilon z pranej strony będzie dla niej najwygodniejszy.
— Masz słuszność, odpowiedziała Małgorzata, zaraz każę go uporządkować!
Tym sposobem pan de Nancey osiągnął czego pragnął, drogą podstępu i kłamstwa.
Jego tryumf był zupełnym.
Miał naprzód kochankę zanim pojął żonę, następnie ożeniwszy się, tę samą kochankę wprowadza pod dach gdzie mieszka jego prawa małżonka.
Niemoralność nie potrzebuje zbyt wiele zachodów, dość dla niej wsi, lub oddalonego w mieście domku i schodów prowadzących na ulicę.
Nic prostszego i nic łatwiejszego, jak to czytelnik mógł zauważyć czytając ten rozdział.
Pan de Nancey jako małżonek użył tu w całej rozciągłości prawa pana i właściciela.