Strona:PL De Montepin - Wierzyciele swatami.djvu/169

Ta strona została przepisana.

Paweł połknął swój gniew i musiał milczeć, po części uspokojony tem, że Małgorzata jest aniołem czystości a baron zanadto rozsądny, by mógł mówić o miłości jego żonie.
Blanka jako doświadczona kobieta, wnet przeniknęła sytuację. Wiedziała dobrze, że René kocha namiętnie Małgorzatę, która na ową miłość odpowiadała przyjaźnią namiętną i pełną zaufania.
— Dziś jeszcze, mówiła Blanka, Małgorzata kocha męża, który ją opuścił, lecz w dniu, w którym przekona się, że została zdradzoną, przez zemstę, rzuci się w ramiona najbliższego siebie mężczyzny.
Jakoż Blanka w tym celu postanowiła wszystko doprowadzić do końca.
Zajęła się tem nie odkładając wcale i w pogadankach popołudniowych z Małgorzatą, zwolna ukazywała jej świat inny, świat eleganckich marzeń i eleganckich grzechów niewinnej zbrodni.
Wzniosły charakter Małgorzaty i jej dusza nie dotknięta jeszcze oddechem zepsucia, mimowolnie broniła jej od trucizny sączonej powoli przez Blankę.
Mówiliśmy że zręczna kobieta przyjęła pod opiekę barona Nangis. Pragnęła posiąść jego ufność. Mówiła też o sympatji cichej i nieśmiałej, o uczuciu silnem ale niepewnem, jednem słowem, dawała mu do zrozumienia, że ktoś jest nim zajęty, że ktoś zgodziłby S]ę dla niego na ofiarę.
Z wielkiem podziwieniem natrafiła na skałę, na chłód obojętny. Baron o ile był młodym o tyle dyskre-