Strona:PL De Montepin - Wierzyciele swatami.djvu/183

Ta strona została przepisana.

Rene usiłował zatrzymać ojca, lecz tenże perorował z tem większą deklamacją.
— Wszystko jest prawdziwe, rzetelne... nie ma co mówić. Biłeś się, ponieważ twoi koledzy, ponieważ wicehrabia de Bison mówił dość szeroko o tym podwójnym niemoralnym stosunku. Autorzy owego skandalu znani są dobrze: hrabia de Nancey i Lizely, baron de Nangis i hrabina de Nancey.
W chwili gdy wymawiał te wyrazy, dał się słyszeć huk jakby upadającego ciała.
— Cóżeś uczynił mój ojcze? zawołał Rene w rozpaczy.
— Trzeba było mnie uprzedzić że nie jesteś sam... zawołał baron Ademar zdumiony. Kto jest ta kobieta?
— Hrabina...
— Twoja kochanka.
— Nie jest nią; przysięgam na mój honor.
Ojciec wzruszył ramionami.
— Cokolwiek jest, trzeba ją ratować.
Hrabina przecież już powstała.
— Ach Rene! jestem zgubiona, zawołała, ty wiesz żem nie popełniła nic złego...
Rene w najwyższej rozpaczy zaczął drapać piersi rękami, bandaż się odwinął i krew popłynęła.
Któż u djabla mógł domyśleć się, że za łóżkiem ukryta jest kobieta! wybuchnął ojciec.


∗             ∗

Małgorzata w najwyższym stopniu obrażona i cierpiąca, powróciła do Montmorency. Wiedziała teraz że ją zdradzano najbezczelniej.