Strona:PL De Montepin - Wierzyciele swatami.djvu/185

Ta strona została przepisana.
XXIV.
Dramat.

Wiadomo, że hrabia był pewnym niewinności swej żony; tem więcej, że nikt do obecnej chwili nie dotknął nigdy nawet jej czoła.
Dziecię nie znające miłości, oddało się zupełnie człowiekowi, który posiadał jej zupełny szacunek.
Pomimo rozmaitych cierpień i ciosów, jeszcze do obecnej chwili go kochała.
Przyjaźń okazywana Rene, jeszcze do większych doszła rozmiarów.
Przypatrzmy się dramatowi:
Apartamenta Małgorzaty były pomieszczone na pierwszem piętrze, na prawo od wielkich schodów.
Na tem samem piętrze po lewej ręce zamieszkiwała panna Lizely.
Hrabia zajmował trzy pokoje na parterze, położone pod pokojami Bianki.
Wieczór minął zwyczajnie.
Blanka usiadła do fortepianu, grała i śpiewała, słuchał jej Paweł z prawdziwym zachwytem.
Kiedy znużyła się bardzo, hrabia zbliżył się do Małgorzaty prosząc ją aby także coś zaśpiewała.
— Po naszej kuzynce, niepodobna, rzekła młoda ko-