Strona:PL De Montepin - Wierzyciele swatami.djvu/20

Ta strona została przepisana.

umeblowano jego wyrobami. Winienem mu 63.180 franków. Czy tak, kochany panie?
— Najzupełniej, panie hrabio, odpowiedział tapicer. Suma odpowiadająca mojemu rachunkowi, wliczając w to obicia i sprzęty w sypialni panny Kory Saphir budoar pani z ulicy Bellechasse, (której nazwiska nie wymieniam dla zachowania tajemnicy), budoar zatem hrabiego kosztuje trzecią część tego. Mąż płaci mi regularnie co kwartał, i nie może dość nauwielbiać się małżonki, kupującej sprzęty po tak nizkiej cenie.
Lebel-Gerard roześmiał się. Dwóch lub trzech jego kolegów (żonatych) naśladowało go. Odzyskawszy krew zimną mówił:
— Mam w tym pugilaresie rachunki zawczasu przygotowane i podpisane. Mogę je zaprodukować.
Wszyscy wierzyciele sięgnęli do swych kieszeni.
Hrabia ich powstrzymał.
— Jeszcze nie nadeszła stosowna chwila, rzekł, pozwólcie mi panowie mówić dalej.
I tak kończył:
— Andersen, jubiler, a raczej artysta nieporównany, nowoczesny Beuvenuto Celini, jest moim wierzycielem w sumie 32.208 franków. Jest to istotna drobnostka, jeże i pomyślimy o wspaniałych biustach, o ramionach uroczych, o rączkach niebiańskich, którym te przedmioty dodają jeszcze więcej wdzięku. Jestem panu istotnie niewypowiedzianie wdzięczny. Nie miałbym nawet sumienia skwitować się kiedy z panem.
Była w tem dwuznaczność.
Czy zatem hrabia mówił o długu wdzięczności, czy