brzydka. W żadnym razie nie zgodzę się na ozdobienie tytułem hrabiny, starej, garbatej baby.
— O pan hrabia może być spokojny, zawołał Lebel-Gerard, nie zaproponujemy panu nic takiego, coby nie było godne hrabiowskiego tytułu.
— Pan hrabia jest zanadto dobrym znawcą, aby się pozwolił „omamić“, odparł Meyer w sposobie zwykłym swej obrazowej wymowy.
— Pamiętajcie jeszcze i to, żeby majątek przyszłej hrabiny był wystarczającym. Wam trzeba wypłacić 300 tysięcy, 700 kroć na wykupno mego pałacu i majętności wiejskiej, a chciałbym też żeby i dla mnie pozostał przyzwoity kapitalik. Otóż tedy minimum, majątek wynosić powinien 1,200.000 franków.
— Bardzo naturalnie, rzekł Meyer, pan hrabia wart daleko więcej.
— Przypuśćmy, że potrzeba na to co najmniej miesiąc, więc spodziewam się, że przez ten czas żaden z was nie uczyni najmniejszej wzmianki, nie zaczepi mię nigdy i nie przypomni się o dług; że nie będzie między nami żadnej sprzeczki i że nie ujrzę wcale stemplowego papieru.
— Do licha! Wszak to samo przez się rozumie się. Nawet kapitaliści, o których wspominałem schowają weksle do portfelów i czekać będą na termin oznaczonej wypłaty.
— Wszystko więc ułożone, rzekł Nancey, możemy zatem rozstać się jako prawdziwi przyjaciele, aby się znowu zobaczyć w warunkach daleko przyjaźniejszych.
Strona:PL De Montepin - Wierzyciele swatami.djvu/32
Ta strona została przepisana.