Strona:PL De Montepin - Zbrodnia porucznika.pdf/121

Ta strona została przepisana.

bie, jaki to rodzaj wpływu wywierać na mnie mógłby ten mały Génin i jego złote okulary i nie mogłem na to znaleźć odpowiedzi.
»Ojciec mój podjął:
»— Nie ukrywałem przed panem nic, powierzam panu »owcę parszywą« wedle słów Pisma... lecz ją pan przez zupełne odosobnienie i czyń tak, aby resztę twej trzódki nie narazić na zarażenie....
»— O, bądź spokojny, panie hrabio! Niejednokrotnie już zasmucone rodziny obdarzały mnie swem zaufaniem, a zarazem tegoż samego rodzaju mandatem.... I pochlebiam sobie, że zawsze umiałem odpowiedzieć zaszczytnie położonej we mnie ufności ku ogólnemu zadowolnieniu....
»— A zatem nie pozostaje mi nic więcej, jak złożyć panu z góry podziękowanie... — wyrzekł mój ojciec, zabierając się do odejścia.
»Wstałem również i wraz z nim skierowałem się ku drzwiom.
»Zatrzymał się.
»— Gdzie idziesz? — spytał mnie z miną zdziwioną.
»— Idę z ojcem... odpowiedziałem.
»Pan Génin uśmiechnął się milutko.
»Ojciec mój zmierzył mnie lodowałem spojrzeniem, takiem samem jak wczorajszego wieczora.
»— Czyżbyś przypadkiem miał nie zrozumieć?... — dodał po chwili.
»— Nie zrozumiałem nic z rzeczy, które mnie bynajmniej nie obchodzą.
»— A przecież nie inteligencyi ci braknie właśnie! Skoro więc trzeba ci powtarzać, coś powinien był odgadnąć, skoro cię trzeba objaśniać w tem, czego niby nic pojmujesz, wiedzże, że pozostajesz tutaj...
»— Tutaj! — krzyknąłem: — ależ ja nie wiem nawet gdzie jesteśmy....
»Na to odpowiedział mi teraz pan Génin.
»— Młody mój przyjacielu, ozwał się, — jesteś w zakładzie wychowawczym, którym ja właśnie!! mam zaszczyt dyrygować.
»— Jakiż więc przeto może być związek między zakładem wychowawczym a mną?... Alboż ja wyglądam lub zachowuję się jak uczeń? To żart chyba, nieprawdaż?...
»— Wątpię niezmiernie, — odparł pan Génin, — aby ojciec pański zapatrywał się na tę kwestyą ze strony żartobliwej...
»— Czyż więc na seryo, — wybąknąłem, — miałbyś pan pretensyę zatrzymania mnie tutaj?
»— A, mój Boże, tak, najzupełniej tak, mój młody przyjacielu.... Zresztą nie obawiaj się niczego; nie będziesz tu miał żadnej nieprzyjemności i zapoznasz się ze wszystkimi naszymi uczniami... Mam śliczne pokoje, przeznaczone dla pensyonarzy w twoim wieku których nauki już są ukończone... ty zajmiesz jeden z tych pokoi. Moja bibioteka, zaopatrzona w wyborne książki, będzie zawsze na twoje usługi. Jadać będziesz u mego stołu, mniej może wytwornie zastawionego niż stół swych rodziców, ale zawsze zdrowego i obfitego.... Zdaje mi się, że nie powinieneś tu czuć się nieszczęśliwym....
Pan Génin umilkł... słuchałem go ze wzrastającem wciąż zdumieniem. Skoro skończył swą mówkę, gniew wziął u mnie miejsce zdziwienia. Poczułem w sobie siłę stawienia czoła wszystkiemu i odparłem energicznie, zwracając się równocześnie do ojca mego i do dyrektora zakładu:
»— Jeśliście sądzili, że poddam się jak dziecko, omyliliście się najzupełniej!... Ja tu nie myślę pozostać!...
»— A dla czegóż to? — spytał mnie pan Génin z swym wiekuistym uśmiechem.
»— Dla tego, że nie chcę.
»— Należałoby pierwej przekonać się, czy tu twoja wola, mój młody przyjacielu, będzie mieć pierwszeństwo.
»— Czyż chcielibyście panowie użyć względem mnie siły?...
»— Jeśliby tego wypadła potrzeba, dla czegóż — by nie?... Mam wszakże nadzieję, że nie zechcesz nas doprowadzić do tak smutnej ostateczności.
»— Nie masz pan prawa mnie więzić....
»— Otóż to, że jesteś w błędzie, mój panie, — ozwał się mój ojciec, — prawo, którego mi zaprzeczasz, bezspornie mi się należy, a skoro zdaję je i przelewam na tego pana, ma on je również... i powinienbyś podziękować raczej, że ci daję więzienie tak łagodne, kiedy mógłbym umieścić cię w innem, stokroć surowszem....
I równocześnie rozwinął przedemną papier, który nie był czem innem, jak najprawomocniejszym rozkazem aresztowania, wydanym w ręce mego ojca na podstawie 377 artykułu kodeksu Napoleona! No, a czyż nie mówiłem ci, mój Jerzy, że ten kodeks nasz domaga się gwałtem reorganizacyi!
»— I cóż, mój młody przyjacielu, — odezwał się wówczas pan Génin, — jak widzisz, teraz mamy za sobą prawo i siłę.... Jako uprzejmy chłopiec przeto, poddaj się temu, czemu nie możesz przeszkodzić... i pomyśl, że od ciebie zależeć będzie skrócić to więzienie, które niezbędnem jest w własnym twym interesie....
»Byłem przybity... ogłuszony... poczucie słabości i niemocy mej zupełnej unicestwiało mnie całkowicie.... A jednocześnie czułem, że w własnym mym interesie należy mi hamować gniew i nie dozwolić, aby choć cząstka jego wydobyła się na zewnątrz. Co sekunda powtarzałem sobie: — Pokażcie mi tych głupców, co twierdzą, że już zburzono Bastylię i zniesiono tajemne rozkazy więzienia!...