Strona:PL De Montepin - Zbrodnia porucznika.pdf/128

Ta strona została przepisana.

zamku Presles, lub słuszniej mówiąc, jest u mnie i przyrzekam wam, że go strzedz będę dobrze....
»Przed paru godzinami zaledwie zadziwił on mnie swojem niespodziewanem przybyciem, które w pierwszej chwili dało mi nadzieję, żeście Państwo przybyli tu wszyscy. Wprędce jednak zostałem smutnie rozczarowany, dowiedziawszy się, że to Gontran sam tylko powrócił, tem więcej zaś jeszcze, gdym się dowiedział zasmucających szczegółów tego przybycia.
»Gontran nic nie ukrywał przedemną. Absolutna szczerość jego wydała mi się zapowiedzią lepszych usposobień, które poczynają kiełkować w jego duszy. Opowiedział mi swoje przewinienia, tak ważne a tak liczne, nie ukrywając nic przedemną, nie starając się je złagodzić w jakibądź sposób. Jest on przezrażony, istotnie przerażony ogromem swych błędów, nadewszystko zaś przepaścią, jaką one wykopały między nim i podobieństwem otrzymania rodzicielskiego przebaczenia.... Żal widniał z każdego jego słowa... Sam nie pojmował, jak dziwne uczucie popchnęło go do stawienia czoła Waszej woli, złamania ojcowskich rozkazów i rzucenia się na oślep w sytuacyę bez wyjścia.
»Widziałem łzy w jego oczach, kiedy mi opowiadał to wszystko... tak łzy.... A gdybyś Pan był widział je, błyszczące na jego rzęsach, jak ja je widziałem, pewien jestem, że otwarłbyś ramiona do serdecznego uścisku przebaczenia....
»— Cóż stanie się ze mną? — mówił mi. — Nigdy, nigdy nie ośmielę się stanąć przed obliczem ojca, tak słusznie zagniewanego na mnie... przed matką moją kochaną, której tyle wyrządziłem złego.... Skonałbym chyba u nóg ich z zgryzot i wstydu!
»W rozpaczy swej mówił mi, że zamyśla kraj opuścić zupełnie... że ma zamiar zaciągnąć się do służby morskiej i jako majtek wstąpić na pokład którego z okrętów, lub jako prosty żołnierz do pierwszego lepszego pułku.
»— Przynajmniej, — dodał, — tym sposobem odpokutuję moje przeszłe błędy i będę mógł stać się godnym nazwiska, które noszę i rodziny, którą mnie Bóg obdarzył....
»Cóż mogłem uczynić wobec boleści tak głębokiej i tak żywo odczutej?... Nic chyba innego nad to, co uczyniłem. Uspokoiłem, o ile mogłem, Gontrana, pocieszałem go i umacniałem... mówiłem mu przedewszystkiem o nieprzebranych skarbach rodzicielskiej wyrozumiałości, o bezmiernej głębi uczuć ojca i matki dla swego dziecka. I o tem, jak błędy dzieci, jakkolwiek byłyby liczne i niewybaczalne, nie zdołają wyczerpać nigdy skarbu tego w zupełności.
»Mam przeświadczenie, — powiem więc ja mam pewność, że natura Gontrona jest gorąca, krewka, rządząca się nieprzepartemi porywy, a równocześnie smutnemi słabościami, ale nie jest ani rzeczywiście złą, ani z gruntu zepsutą....
»Biedne dziecko, podobnem jest do owych młodych rumaków, co to unoszą się szalenie, rwą wędzidła, wyrywają nagle z rąk jeżdcowi cugle, — których nie doprowadzi do porządku ani uździennica, ani ostroga, ani nawet szpicruta.... Ale na odwrót: słodycz, łagodność, niewyczerpana cierpliwość i dobroć bez granic działa na nie zawsze....
»Raz zaś wytresowane, — a pan to lepiej niż ja wiesz, generale, — konie te właśnie bywają najlepsze....
»Tak samo będzie też i z Gontranem, skoro tylko energia jego i ten nadmiar sił zwróci się do dobrego... i śmiem spodziewać się, że dzień, w którym to nastąpi nie jest już dalekim.
»Bacz mnie wysłuchać, Panie generale, błagam cię o to i w tem, o co cię prosić będę, nie upatruj zasadzki, choćby niebezpośredniej na tę władzę ojcowską, którą uświęcają prawa przyrodzone i prawa Boże, oraz prawa ludzkie i których nikt chyba na świecie nie szanuje więcej nademnie....
»Zaklinam Pana, abyś zechciał raz jeszcze ustąpić z tej granicy nieugiętej surowości, którą jak sądzę, okoliczności obecne czynią niemal niemożliwą.... Zaufaj Pan po raz ostatni przyszłości... zaufaj wbrew wszelkim rozczarowaniom, które byłyby mogły w twej duszy wyczerpać wszystkie źródła nadziei! Błędom wciąż ponawianym, przeciwstaw przebaczenie bezustannie się odnawiające... Pognęb winne dziecko wspaniałomyślnością twej wyrozumiałości. Niechaj przeszłość uważną będzie za niebyłą.... Niechaj nic gorzkiego nie staje między minioną przykrą przeszłością, a przyszłością lepszą.... Popróbuj, generale, popróbuj, błagam cię o to!...
»Nie robię ja sobie zbytnich illuzyi, co do doniosłości tego, o co cię proszę, generale, bo to, co chciałbym otrzymać od Pana, to przebaczenie bezwarunkowe, bez wszelkich restrykcyj... zatem właściwie to więcej niż przebaczenie, to zapomnienie.... Serce Pańskie, zrażane tak często, protestuje przeciw temu zapomnieniu głosem ran swych krwawiących.... To ja rozumiem; gdybym wszakże mógł wlać w Pana własne moje przeświadczenie, pewien jestem, że balsam Bożej ufności zdołałby natychmiast zagoić te rany serdeczne, które, jak sądzę, jużby się nie odnowiły....
»Nakoniec, generalne, co ryzykujesz?... jedną próbę więcej, próbę ostateczną.... Wszakże ją Pan podejmiesz, nieprawda? Wszakże poprzesz Pan i podpiszesz słowa, które ja wypowiedziałem w Twojem imieniu? Bo przyznać się panu muszę, iż nie umiałem oprzeć się łzom tego uroczego dziecka, tak dziwnie przypominającego swem podobieństwem matkę. Zapewniłem go o Pańskiej wyrozumiałości i zapomnieniu... Zobowiązałem się za Pana do czegoś....
«Czy zechcesz więc Pan kłam mi zadać?... Je-