Strona:PL De Montepin - Zbrodnia porucznika.pdf/165

Ta strona została przepisana.

Raul mówił dalej:
— Od tego czasu wszakże niepodobieństwem było dla mnie łudzić się dłużej... Pani Herbert czuje do mnie jakąś odrazę, połączoną z czemś w rodzaju przestrachu.... Chciałaby ukryć przedemną to uczucie, ale nie może żadną miarą.... Jeśli niespodzianie stanę przed nią, twarz jej przybiera taki wyraz, jak na widok jadowitego gadu.... Wargi jej bieleją, a twarz blednie zlekka. Ta bladość uchodzi oka innych, ale mego ujść nie może... Jeśli kierunek rozmowy zmusi ją do przemówienia kilku słów do mnie, czyni to z lodowatą grzecznością, a głos jej, zwykle tak słodki, przybiera intonącyę jakąś nieokreśloną, nieujętą, która mnie rani jak miecz! Bardzo często udało mi się pochwycić w zwierciadle, jak oczy pani Herbert utkwione były we mnie w takiej chwili, w której sądziła, że jej widzieć nie mogę.... Wzrok jej w tych chwilach przybierał taki wyraz grozy i groźby, o jakim niepodobieństwem byłoby dla mnie dać ci pojęcie.... Jeślim obrócił się wtedy, nagle spuszczała oczy i już ich nie podnosiła.... Jeżeli, czy to w salonie czy w parku, stanę obok Blanki, pierwszym bezwiednym i niemal ruchem pani Herbert jest rzucić się między nas, aby nas rozdzielić.... Powstrzyma się ale niezadługo zaraz wynajdzie jakiś pozór, pod którym może oderwać Blankę i pociągnąć ją gdzieindziej. Uważa mnie, przysięgam ci, ojcze, za niebezpiecznego i śmiertelnego wroga.... Pewnego wieczora w wielkiej kasztanowej alei, przy fontannie Neptuna przypadek, nie pamiętam już jaki, sprawił, że się zetknęły z sobą nasze ręce.... Wydała lekki okrzyk, taki jaki wyrwałby się z ust jej niezawodnie, gdyby niespodziewanie ręka jej natrafiła na węża.... W chwilę później widziałam, jak rękę zanurzyła w basenie fontanny i długo następnie tarła ją chustką, jakby z niej chciała zmyć jakąś plamę.... Co na to wszystko mówisz, ojcze, i czy uważasz za dostateczne te dowody niepojętej odrazy, którą czuć musi do mnie pani Herbert?
— Masz słuszność, dziecko moje, — odpowiedział Marceli, — widocznem jest, że to nienawiść i nienawiść silna.... Jest w tem jakaś niezgłębiona tajemnica, w której myśl moja się gubi.... Nie mogę sobie wytłómaczyć inaczej tego uczucia, jak chyba jakąś aberacyą dziwaczną umysłu, z natury tak zdrowego, prawego i sprawiedliwego. Ten wstręt pani Herbert nie ma najmniejszej podstawy, mieć jej nie może zgoła.... To po prostu szaleństwo,... Szczęściem dla ciebie Blanka w niczem nie zależy od swej siostry i opozycya pani Herbert nie przeszkodziłaby generałowi oddać ci młodszą swą córkę, jeśli taką będzie jego wola.
— Bez wątpienia... ale czyż za nic liczysz, ojcze, niezmierny wpływ pani Herbert na umysł hrabiego Presles?
— Ten wpływ pokonać można. Może być zresztą uda mi skłonić Dyannę, jeżeli już nie do oświadczenia się za tobą, to przynajmniej do nie działania niczego wbrew twemu interesowi....
— Jakże to?... zawołał Raul.
— Przez jej męża, który winien mi jest życie, który kocha mnie i kocha ciebie.
— Więc mogę mieć nadzieję? — spytał z uniesieniem młodzieniec.
— Możesz liczyć przynajmniej na mnie, kochane dziecko, że jeśli tylko szczęście twoje zależnem