Strona:PL De Montepin - Zbrodnia porucznika.pdf/180

Ta strona została przepisana.

Tak przystrojony baron Polart, jakkolwiek bardzo piękny mężczyzna w wulgarnem wprawdzie tego słowa znaczeniu, podobnym był do wystrojonego kupca wody kolońskiej.
Jedno spojrzenie rzucone na niego, byłoby w zupełności wystarczyło znawcy do powiedzenia:
— Może ten pan jest i baronem; ale z pewnością nie jest szlachcicem....
Jeżeli jednak nie wyglądał dystyngowanie, wyglądał za to przynajmniej bogato, Dopiął przeto połowy swego celu.
Gontran de Presles idąc obok swego nowego przyjaciela, a jak raczej powinnibyśmy powiedzieć: swego nowego pana, miał głowę nieco spuszczoną i jak się zdało, nie czuł by mu pochlebiało to towarzystwo.
Nadrabiał jednakże miną i za każdy raz ilekroć spojrzenie pana barona zatrzymało się na nim, uśmiechał się wielce uprzejmie do niego.
Baron rozglądał się tymczasem na prawo i lewo po trawnikach zielonych jak szmaragd, po licznych perspektywach i szpalerach parku, tym wzrokiem chciwym i drapieżnym komornika fanatycznie zamiłowanego w swym zacnym zawodzie, taksującym z góry, co do grosza niemal, wartość nieruchomości, które ma zagrabić.
— Ah! mój kochany wicehrabio, — zawołał nagle, — czy pan wiesz, że to wszystko tu jest zachwycającem! Te dobra Presles to majątek książęcy! czarodziejskie miejsce pobytu. Znam ja wprawdzie dość takich zamków najsłynniejszych we Francyi, których właściciele są serdecznymi moimi przyjaciółmi, ale wyznaję, że z tych wszystkich ta mi się najwięcej podoba...
— Baronie, jesteś pochlebcą!...
— Nie, słowo honoru... mówię co myślę,... Ten park jest dwadzieścia razy piękniejszym niż park domu Laffitte!... Majątek pańskiego ojca musi być kolosalnym...
— Znacznym jest w istocie...
— I to do ciebie, wicehrabio należeć będą po nim te dobra?...
— Bez wszelkiej kwestyi.... Komużby przypadły jeśli nie mnie?...
— Jednakże pan nic jesteś jedynakiem.
— Na nieszczęście! mam dwie siostry. Ale to jest majątek dziedziczny, który przejść może wyłącznie na własność dziedzica nazwiska. Otóż ja, jak panu wiadomo, jestem ostatnim de Presles....
— Szczerze panu tego winszuję, będziesz miął rezydencyą godną samegoż króla Francyi w swej własnej osobie!... Tylko że, a ta myśl sprawia mi wielką przykrość, zapewniam pana, nie pozostanie ona na długo w pańskiem ręku....
— Dla czegóż to?...
— Bo ją pan sprzedasz, do dyaska! aby coprędzej przedystylować pieniądze!...
— To nie pewne jeszcze...
— Dajże pan pokój!... Alboż to pan jesteś z tego drzewa, z którego się wyrabia wiejskich szlachciców, pilnujących wyrębu swych lasów i zasiewu swych pól? Ja, co ci to mówię, wicehrabio, to rzecz inna... to są zajęcia, co odpowiadają w zupełności moim gustom. To też togo dnia, w którym wystawisz pan dobra swe na sprzedaż, może będziem się mogli porozumieć z sobą.... Taki zamek jak ten, nadawałby mi i się całkowicie, Zresztą nie wyszedłby z rąk rodziny, boć pan pamiętasz przecież, przypuszczam, żeśmy sobie pokrewni....
Gontran mimowolnie wzruszył ramionami niedostrzeżonym ruchem, co mu nie przeszkodziło jednaki odpowiedzieć:
— A! tak, naturalnie, że pamiętam o tem kochany baronie.... Jesteśmy krewnymi i to dość bliskiemi nawet.
Baron Polart skłonił się z uśmiechem i ujmując rękę Gontrana uścisnął ją kordyalnie w swoich obu dłoniach z głęboką wdzięcznością.
W głębi ducha przecież, nie łudził się bynajmniej co do przekonań Gontrana w kwestyi pokrewieństwa między de Presles’ami a Polart’ami.
— Wierzy w to nie więcej odemnie, — myślał sobie, — a gdyby nie to, że popełnił głupotę, która go zdaje całkowicie w moje ręce, w bezwzględną odemnie zależność, z pewnością kazałby mnie wyrzucić za drzwi lokajom swego ojca.
Potem zaś dodał:
— Zresztą to przyjemność nielada, przytemność wyborowa igrać tak tym błaznem z arystokratycznej go rodu, jak kot igra z myszą. A! mam cię, panie! wicehrabio i nie wypuszczę cię aż za dobrym wykupem!
Kiedy tak pan baron formułował w swym umyśle refleksye, które przytoczyliśmy, refleksye nieco zagrażające spokojowi Gontrana de Presles w przyszłości, równocześnie postępowali obaj aleją prowadzącą do gazonu pod kasztanami.