Strona:PL De Montepin - Zbrodnia porucznika.pdf/189

Ta strona została przepisana.

Pan Polart ciągnął dalej.
— W tyciu jak u karcianego stołu, ktobądź gra partyę hazardowną, może mieć prawo spodziewania się wygranej, ale musi też z góry przygotowanym być na to, że może przegrać i że jeśli przegra, zmuszonym będzie zapłacić. Każdy płaci swe przegrane w tym świecie. Nieszczęśliwy poniter płaci je swemi pieniędzmi, złodziej, co się da złapać na wsuwaniu ręki do cudzej kieszeni, płaci swą wolnością, morderca płaci głową, tych ogólnych pewników, celem tych niezbitych aksjomatów, jest dojście do następnego wniosku; Powiedziano panu, że ja mam dużo pieniędzy i przyszedłeś do mnie z zamiarem najzupełniej obmyślonym, postarania się o przejście tych pieniędzy z mojej do twojej kieszeni przy pomocy kart bardzo ładnie poznaczonych.... Bez omówień przeto, miałeś pan zamiar okradzenia mnie najlegalniej w świecie.... Ależ nie ściskaj pan tak rączki twej szpicruty.... Po co to, kochany wicehrabio?... To trzeba się, u dyabła! przyzwyczaić do słuchania prawdy, wówczas nawet, gdy ta prawda nie jest pieszczotliwą! Zresztą nic cię nie obowiązuje do tego, byś na przemiany rumienił się i bladł przedemną, bo jeśliś pan wart niewiele, ten co do ciebie mówi, ani trochę nie jest lepszy; możemy sobie spokojnie podać rękę.... Jedyną moją zasługą (a zasługa to wielka, przyznaję bez fałszywej skromności), jest to, że byłem zręczniejszy niż pan.... Powtarzam przeto i skracam o ile możności, widzę bowiem, choć nie pojmuję całkiem dla czego, że słowa moje są dla pana męczarnią... krótko mówiąc, gdyby przezorność moja nie uchroniła mnie szczęściem od losu, który mi gotował pański miły przemysł, gdyby wreszcie markowane karty pańskie dokonały swego zadania bez przeszkody, bez wszelkiego wątpienia, nie byłbym wyszedł inaczej jak ze stratą jakichś pięćdziesięciu tysięcy talarów, bo koniec końcem, przecież pugilares mój był na łasce pańskiej i mocno wątpię, byś się pan zechciał okazać dyskretnym w tej mierze.... Szczęście w grze zwróciło się przeciw panu.... Pokonałem pana własną jego bronią, którą przysposobiłeś sobie na to, by mnie zwyciężyć,... Wszakże przeto słusznem jest, nieprawdaż? bym oprócz zadowolnienia miłości własnej odniósł z tego nieco materyalnej korzyści.... Czy znasz pan zresztą we wszystkich kodeksach ubiegłych czasów, obecnych lub przyszłych, prawo sprawiedliwsze nad prawo odwetu?... Prawo to ja zastosowuję ze sprawiedliwością iście drakońską.... Obciąłeś obedrzeć mnie z pięćdziesięciu tysięcy talarów, kosztować to pana będzie pięćdziesiąt tysięcy talarów również.
— Pięćdziesiąt tysięcy talarów!... — jęknął Gontran z przerażeniem.
— Ani grosz jeden mniej lub więcej. Sumka ta, acz skromna, zaokrągla mi kapitał wcale pokaźny.... A zatem za wypłaceniem mi stu pięćdziesięciu tysięcy franków w banknotach lub złocie, zwrócę panu oblig, który jak wiesz, mógłby kosztować cię bezporównania drożej, gdybym nie miał serdecznej, gorącej ochoty przypodobania się panu.... A teraz kochany wicehrabio, znasz moje ultimatum i odtąd już, jak sądzę, nie będziemy potrzebowali powracać do kwestyi, która, jak się zdaje, nie jest dla pana sympatyczną....
Baron Polart umilkł i pokręcił wąsa z miną człowieka zadowolnionego z siebie i z tego, co powiedział.