Strona:PL De Montepin - Zbrodnia porucznika.pdf/247

Ta strona została przepisana.

— O! jestem zgubioną! zgubioną na zawsze! Jestem przeklętą i Bóg mnie opuszcza! Trzebaż więc będzie koniecznie wyjawić wszystkim zbrodnię nikczemnika, zawołać głośno: Blanka jest siostrą Raula? trzebaż więc będzie, by ocalić moją córkę, zabić mego męża okropnem tem odkryciem! A! jakże byłabym szczęśliwą gdybym miała prawo umrzeć.


XI.
KTÓRY DOWODZI DOKŁADNIE, ŻE POWIEŚCI SĄ RZECZĄ NIEBEZPIECZNĄ.

Nazajutrz o ósmej rano, Gontran zadzwonił na swego lokaja.
— Janie, — powiedział mu, — idź dowiedz się, czy pan baron Polart nie potrzebuje twoich usług.... Zapytasz go zarazem, czy może zrobić mi tę przyjemność, by mnie przyjąć....
Po upływie pięciu minut, lokaj przyniósł następną odpowiedź.
— Pan baron wstał, jest już ubrany i oczekuje na pana wicehrabiego.
W chwilę później Gontran wchodził do pokoju swego gościa.
Pan de Polart wyszedł naprzeciw niego i wedle swego obyczaju uścisnął mu ręce z największą serdecznością; ale wicehrabia wiedział nalepiej, co sądzić o sympatyi człowieka, którego usiłował kolejno osmagać szpicrutą i przebić nożem cztery dni przedtem....
Ileż to razy nie widać w świecie owych serdecznych przyjaciół, których najżywszem pragnieniem byłoby módz się zadusić wzajemnie!...
Iluż mężów i żon uwielbia się... w tenże sam sposób?...
Krótko mówiąc, ośm razy na dziesięć, niechaj to będzie powiedziane dla twej wiadomości, kochany czytelniku, jeżeli napotkasz na twej drodze twarz uprzejmą, która zdaje się do ciebie uśmiechać, przypatrz się jej bliżej, a spostrzeżesz wprędce, że ta twarz jest tylko maską i że ten uśmiech ukrywa skrzywienie...
I niechaj nam nikt nie odpowie, że patrzymy na świat przez okulary mizantropa....
Nikt nigdy nie miał mniej skłonności do mizantropii....
Patrzymy na świat i widzimy go takim jakim jest, oto wszystko.
Nie naszą to winą, że on nie jest pięknym ani dobrym!... Dodajmy tu wszakże, że gdyby od nas tylko zależało go przerobić, nie sądzimy, czy zadalibyśmy sobie trud ten i nie powiedzieli jak poczciwy doktór Pangloss, z lekką tylko waryantą:
»Wszystko idzie najlepiej na tym najgorszym ze światów!...«

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— Ależ, kochany baronie, — zawołał Gontran, udając równie szczere zajęcie, jak nią była serdeczność barona, — nie wiem czy się nie mylę, ale zdaje mi się, że pan jesteś cokolwiek blady tego rana i że masz oczy nieco nabrzmiałe....
— Nie mylisz się, kochany wicehrabio....
— Czyżbyś pan był cierpiący?
— Ani trochę. Jestem tylko zmęczony.
— Może pan źle spałeś?
— Nie spałem zupełnie.
Gontran spojrzał na świece postawione na stoliku obok łóżka. Były całkowicie niemal wypalone.
— Cóż to! — zapytał z miną zmartwioną, — zupełna bezsenność?...
— Tak, mój kochany wicehrabio, noc przeczuwana.
— Trzeba przyznać, że apartamenta zamku Presles źle spełniają swój obowiązek gościnności!...
— Nie składajże pan winy na apartamenta zamku Presles... — odpowiedział pan Polart z uśmiechem.
— A na cóż więc innego?
— Na mnie, na mnie samego tylko... a raczej na to....
I baron mówiąc to, wskazywał Gontranowi na tom zapożyczony wczoraj z biblioteki szaletu.
— Jakto, — zapytał wicehrabia, — ta książka, która miała panu zastąpić miejsce usypiającego napoju!...
— Ta książka wzięła mnie całego z duszą i ciałem!... niepodobieństwem było ją zamknąć nim się doszło do ostatniego wiersza ostatniej stronnicy! To pewna, że ten Balzak jest człowiekiem, który umie zająć swą publiczność.
— Szczerze mówiąc, kochany baronie, nie byłbym nigdy sądził, aby jaka fikcyjna opowieść mogła na panu wywrzeć podobny skutek....
— I byłbyś pan miał racyę rzeczywiście w znaczeniu ogólnem.... Ale tutaj przedstawiała się całko wicie wyjątkowa okoliczność....
— Jakaż to okoliczność?
— Taka: znalazłem w rzeczy czytanej nietylko opowiadanie bardzo zręczne i zajmujące, ale jeszcze pouczenie i radę jak najwyborniejszą, jak najrzeczywistszą, z której pan i ja zrobimy użytek nie czekając długo.
— Wiesz co, baronie, że mnie zaciekawiasz niezmiernie?...
— A! do licha, wiem!...
— Czy nie zamierzasz zaspokoić mojej ciekawości?