Strona:PL De Montepin - Zbrodnia porucznika.pdf/280

Ta strona została przepisana.

aż do znudzenia o czasach, w których zajmowali miejsce w ruchu czynnego życia... Trzeba mieć dla nich wyrozumienie.... Te powieści o ubiegłych czasach, nieznośne gadulstwo dla tych, którzy ich słuchają, przenoszą ich w piękne minione lata.... Nie odbierajcie tej ostatniej radości starcom... słuchajcie ich cierpliwie i nie drwijcie z nich.... Te usta, które tak was męczą, śmierć i tak zamknie niezadługo...
Prokurator, sędzia i lekarz zamienili z sobą spojrzenie znaczące.
Oczy Blanki i Raula spotkały się, błyszczała w nich nadzeja.
Dyannie zabrakło oddechu.
Niepokój Gontrana przemienił się wprawdziwą męczarnię.
General przysunął sobie krzesło i usiadł, zapraszając swych gości, aby zajęli również miejsce.
Prokurator przedstawił panu de Presles sędziego trubunału pierwszej instancyi i doktora.
— Szczęśliwy jestem, że za pośrednictwem pańskiem poznaję tych panów, — odpowiedział starzec, i spodziewam się, że teraz, kiedy znają już drogę do mego domu, nie zechcą o nim zapominać....
Potem, po chwili milczenia, jak gdyby zupełnie nie znał powodu przybycia urzędników, zapytał:
— Śmiem panów zapytać, czy w waszej obecności w zamku należy mi upatrywać dowodu ujmującej grzeczności lub czy też mam przypisywać waszą milą wizytę jakiemuś powodowi nieznanemu mi jeszcze?...
Mimo ważności swego zadania znalazł się prokurator w tak wielkim kłopocie, usłyszawszy to pytanie, e spuścił oczy, zarumienił się lekko i milczał jakkolwiek generał zwrócił się wprost do niego.
Z niemniejszem zakłopotaniem, które się zdradzało jąkaniem, zabrał głos sędzia.
— Panie hrabio, — rzekł z mimowolnem wahaniem, — prezes trybunału pierwszej instancyi zlecił mi przesłuchanie pana, — nie śmiał użyć słowa badanie, — przesłuchanie pana co do faktów w tem podaniu, domagającem się ustanowienia kurateli dla pana....
Podczas gdy sędzia wymawiał z trudem te słowa, bladość generała wzmagała się widocznie.
Ale ten objaw zewnętrzny żywego wzruszenia trwał tylko kilka sekund i twarz starca przybrała zwykły swój koloryt.
— Podanie o kuratelę!... — powtórzył głosem bardzo wolnym i zupełnie spokojnym.
— Tak panie hrabio.
— Jakim to sposobem dzieje się, że przez pana i dziś dopiero dowiaduję się o akcie takiej doniosłości?... Jak się to dzieje, że nie uznano za właściwe uprzedzić mię pierwiej o tem?... Czy niema w tem pewnego braku względów, który mógłby mię zasmucać i obrażać, nie biorąc w rachubę tego, co samo już podanie mieści coś ohydnego i dotkliwego?...
Na ten raz odpowiedział prokurator:
— Panie hrabio, brak względności, na który się uskarżasz słusznie, należy przypisać wyłącznie samemu prawu a nie jego reprezentantom. Prawo przypuszcza, że osoby, dla których żąda się kurateli, nie posiadają władz umysłowych wpełni i że w skutek tego doręczanie im podania nie miałoby celu.... W żądaniach tego rodzaju na jedno tylko powinnaby sprawiedliwość zwrócić uwagę, to jest na zweryfikowanie poprzednie prawdziwości mniej lub więcej dokładnej powodów przytoczonych przez wnoszącego podanie....
— A w tym wypadku, kto wniósł podanie? — spytał pan de Presles z wyrazem wyniosłej dumy.
— Dwoje dzieci pańskich, panie hrabio.... wicehrabia Gontran de Presles i pani Jerzowa Herbert....
— A gdyby wam dowiedziono panowie, że dwoje dzieci moich skłamało z rozmysłem wobec sądu w interesie niewiem jakiego haniebnego rachunku, chciwości, jaka dosięgłaby ich kara?...
— Żadna, panie, żadna inna przynajmniej nad wyrzuty sumienia i glos publicznego oburzenia, któryby się przeciw nim podniósł....
— Pan zapominasz o innej, straszliwszej karze!...
— Jakiej, panie hrabio?
— Przekleństwie ojca....
Głęboka cisza zapanowała po tych słowach.
Wszyscy świadkowie tej sceny, zdało się skamienieli, wszyscy z wyjątkiem Gontrana, który czując się na wpół zwyciężonym, mimo to miał w spojrzeniu wyraz szyderczy i przyzywał na usta uśmiech cyniczny.
— A więc panowie, — podjął starzec, — skoro mój syn i córka domagają się wzięcia mię w kuratelę, to dla tego, że bezwątpienia znajdować się muszę w stanie zdziecinnienia, obłędu lub szaleństwa, przewidzianym przez prawo... Badajcież mię więc i orzeczcie wy, ponieważ los mój jest w waszych rękach. Ale naprzód zechciejcie mię powiadomić, jakiej to natury ma być ów obłęd, który mi zarzucają, a którego istnienia nie domyśliwałem się wcale....
— Panie hrabio, — odpowiedział sędzia, — wnoszący podanie twierdzą, że od kilku miesięcy zaszło u pana wielkie a szybko postępujące osłabienie władz umysłowych; dodają, że życie pańskie obecnie upływa w ciągłym stanie unicewstwienia umysłowego, które to zazwyczaj oznaczamy wyrażeniem zdziecinnienia.... Utrzymują nakoniec i podejmują się tego dowieść, że nawet w rzadkich chwilach przerw, które panu pozostawia stan, który nazwalibyśmy uśpieniem pańskich myśli, nieodzyskujesz pan całej pełni władz umysłu, że mianowicie pamięć pańska osłabła zupełnie, że nie zachowujesz pamięci zdarzeń dawnych lub świeżych,