(albo, że w srebrnej złotówce jest także godzina pracy). Nie trudno teraz znaleźć, ile kosztuje szklanka pół godziny pracy, więc pół złotego; but — 20 godzin, więc 20 złotych, talerz godzinę pracy więc złotówkę.
Ale jak to obliczyć ile kosztuje człowiek, ile zapłacić za jego siłę? czy to się godzi oceniać człowieka jak towar?
Godzi się, czy nie godzi, o to mniejsza; dosyć, że istotnie siłę człowieka oceniają tak, jak towar. Przypuśćmy, że kupują robotnika, to jest jego siłę roboczą na jeden dzień. Przypuśćmy dalej, że ten robotnik, żeby mógł żyć i pracować, żeby mógł podtrzymywać swoją roboczą siłę, musi wydawać wszystkiego 6 złotych dziennie, albo (jeżeli złotówka ma tę samą wartość co godzina pracy) 6 godzin. Jeżeli po dniu przepędzonym przy pracy, nasz robotnik dalej chce pracować, to żeby odświeżyć swoje siły, żeby na nowo wytworzyć swoją siłę roboczą, musi wydać 6 godzin pracy (na jedzenie, ubranie, mieszkanie itd). Możemy więc powiedzieć, że wytworzenie jego siły kosztuje 6 godzin pracy, albo inaczej, że jego siła robocza kosztuje 6 godzin pracy, że wartość jego siły roboczej wynosi 6 godzin pracy[1].
Pan fabrykant wie o tem dobrze, że siła robocza warta 6 godzin pracy, to jest tyle, ile 6 talerzy, albo 12 szklanek, albo trzecia część pary butów, i płaci swemu robotnikowi za jego siłę, jak za każdy inny towar, 6 złotych.
Robotnik zaś dostaje za swoją siłę roboczą tyle akurat, ile mu potrzeba na wyżywienie.
Ale powróćmy jeszcze raz do naszego pytania, po co fabrykant kupuje siłę roboczą? Bo że robotnik ją sprzedaje, to rozumiemy. Głód silniejszy od wszystkiego, nawet od wrodzonego każdemu człowiekowi uczucia swobody, silniejszy nieraz od wstydu.
- ↑ Pamiętajmy więc, że wartość siły roboczej wynosi tyle godzin pracy, ile potrzeba na utrzymanie robotnika.