pracy i pracują sami, oraz wszystkich włościan, którzy mają tyle ziemi, że praca koło niej może ich wyżywić.
Drugi rząd ludzi będzie największy. Są to robotnicy którzy nie mają swoich narzędzi, i włościanie, co albo mają za mało ziemi, albo wcale jej nie mają i muszą sprzedawać siebie, swoją siłę roboczą. Do tego rzędu zaliczymy wszystkich terminatorów, czeladników, robotników fabrycznych, wyrobników, parobków, komorników itd.
A trzeci rząd to są ci, co mają narzędzia pracy, ale sami koło nich nie pracują, tylko każą pracować innym. Ci to żyją, utrzymują się i zbogacają z cudzej pracy, z zagrabionej od innych ludzi nadwartości. Są to fabrykanci, majstrowie, obywatele miejscy i wiejscy, kupcy, policyja, wojsko, królowie, ministrowie i wielu urzędników.
A teraz pytam się was, czy słuszny to świat taki, czy słuszny to taki podział na bogatych próżniaków, i pracujących nędzarzy? Słuszny czy nie?
Poznaliśmy już dobrze w pierwszej połowie naszej książeczki, jak nasz świat jest urządzony. Jest w nim niewielka stosunkowo garstka ludzi, która żyje, bawi się kosztem pracy całego ludu. Jak się to dziać może? Dlaczego?
Dlatego, że ta masa ludu nie jest wolną, dlatego, że musi sprzedawać swoją siłę roboczą, sprzedawać siebie.
A dlaczego ta ogromna masa ludzi musi się sprzedawać?
Dlatego, że nie ma narzędzi pracy. Widzieliśmy, że tylko ten, kto nie ma własnych narzędzi pracy, sprzedawać się musi, bo inaczej umarłby z głodu.
Więc, jeżeli chcemy poprawić, polepszyć, zmienić teraźniejsze porządki, jeżeli chcemy usunąć tę nędzę u jednych, te zbytki u drugich, cóż powinniśmy zrobić?
Oczywista rzecz — urządzić tak, żeby każdy miał swoje własne narzędzia pracy.
Wtedy każdy będzie pracował dla siebie. Nikt nie będzie pracował na innych, nikt nie będzie oddawał nadwar-