Strona:PL Dickstein Szymon - Kto z czego żyje.pdf/34

Ta strona została przepisana.

cy par butów, dziś potrzeba milijona, albo może i więcej, a w kraju, w którym dawniej milijon łokci płótna używano, dziś potrzeba dziesięć, dwadzieścia razy tyle.
Dawniej więc, za „dobrych, starych czasów“, jak to mówią, — chociaż nie były one wcale tak dobre, żeby ich żałować potrzeba, — za dawnych czasów tkacz, który z żoną i z dziećmi przy warsztacie u siebie w domu pracował, albo ślusarz, który sam zamki robił, nie mógł robić ani dużo płótna, ani dużo zamków. Robili mało, bo było też mało potrzeba; tkacz robił swoje płótno na kiepskich krosienkach, ślusarz byle jakiemi narzędziami swoje zamki wyrabiał.
Dziś tkacz musi koniecznie robić na maszynie. Ktoby chciał na krosienkach płótno utkać, to tak samo, jakby końmi chciał jechać tam, dokąd koleją dojechać można. Musiałby on stracić 100 razy, i więcej czasu na zrobienie tego, co przy pomocy maszyny zrobi w godzinę[1].
Dziś potrzeba dużo, bardzo dużo wyrobów. Dziś potrzeba ogromnych fabryk, potrzeba maszyn parowych, potrzeba ogromnych magazynów, żeby całą tę ilość potrzebnych wyrobów wytworzyć. Dziś naprzykład w samej Anglii 450,087 robotników przędzie bawełnę na 33 milijonach wrzecion!
Otóż gdyby każdy robotnik chciał mieć swój własny, osobny warsztat, gdyby każdemu oddano po wrzecionie, gdyby z każdego z nich robotnika samodzielnego zrobiono, toż przecież wszyscy nie podołaliby swej pracy i nie zrobiliby nawet dwudziestej części tego, co teraz robią. W całym świecie zabrakłoby wszędzie bawełnianych wyrobów, i nasze gosposie gorzko by się skarżyły na te nowe porządki.

Widzicie więc, że nie tak to łatwo i nie zawsze to można, żeby każdy dla siebie miał osobny warsztat, osobne

  1. Dziś np. w Anglii przerabiają w jeden dzień więcej bawełny niż przed 150 laty przerabiano w trzy lata. Co prawda, robotników wówczas było znacznie mniej.