żelaza w górach, gdzie je kopią, rząd ściągnął swoje pieniądze, a on kupując kosę przez to samo podatek ten zapłacił.
Tak to, co tylko chłop kupuje, za wszystko, za lada drobiazg musi choć cokolwiek dać do rządu. Rozumie się nie zawsze płaci dużo, czasem kilka groszy wszystkiego, — aleć z tych groszy robią się ruble, a rząd dostaje z chłopów tysiące tysięcy rubli dochodu.
Płacicie wy podatek i za siekierę i za motykę i za czapkę, płacicie za wszystko co kupujecie na targu, a nie robicie sami. A choćby kto i sam wykuł sobie siekierę, toć zawsze powinien był kupić żelazo i kupcowi zapłacić podatek do rządu. Jednem słowem obdzierają chłopa na wszystkie strony i basta; — a wszystko do tego się sprowadza, że z początku pan albo kupiec zapłaci podatek, a na ostatek zawsze te pieniądze idą z naszej chłopskiej kieszeni.
— «Oj co prawda, to prawda» rzekł jeden z ludzi. „Ale zawsze, ojcze Szymonie, nie my sami wszystko kupujemy, toć panowie i kupcy wódkę piją i kupują sukno i inne rzeczy — muszą ci i oni coś za to płacić?»
— A no, płacą oni, płacą — tylko ich zapłata i nasza to tak jak mucha i wół. Toć sam to rozumiesz, że choć jeden człowiek dziesięć abo i sto razy bogatszy od drugiego, zawszeć nie wypije sto razy więcej wódki. Prawdę powiedzieć, może panowie i wypiją z dziesięć razy więcej, niż chłopi, choć nie wódki to samych win zamorskich a drogich — ale co to znaczy!
— «A widzicie, powiadacie sami, że pan i inszy człowiek bogaty może wypije dziesięć razy więcej niż biedny — to znaczy on i akcyzy dziesięć razy więcej zapłaci?»
— To co, choć i płaci. Zawsze jednak wypadnie, że chłopi więcej płacą niż bogaci panowie. Wiecie, że chłopów jest daleko więcej niż panów. Jakby tak zliczyć, toby na każdego pana z miasta, czy ze wsi wypadło ze 30 abo i więcej chłopów i rzemieślników. Choćby zatem każdy bogacz zapłacił dziesięć razy więcej akcyzy za trunek niż chłop, to zawsze wszyscy ludzie prości w kupie oddadzą do skarbu cztery razy więcej pieniędzy niż wszyscy bogacze razem. I to tak by było, gdyby oni samą wódkę pili, a wiadoma rzecz, że oni wina zamorskie piją, a na wino podatek nie wielki.
— «Sprawiedliwie mówicie, Szymonie, odrzekłem na to. «I co mi się widzi, że ten podatek coście go pośrednim nazwali jakoś wychodzi zarówno, jak i podymny albo i gorszy jeszcze?»
Strona:PL Dickstein Szymon - Ojciec Szymon 1882.pdf/10
Ta strona została przepisana.