Strona:PL Dickstein Szymon - Ojciec Szymon 1882.pdf/12

Ta strona została przepisana.

podarza przychodzi tego pośredniego podatku blisko 20 rubli na rok.
«Jednakowoż, powiadam, ojcze Szymonie, ci bogacze jedzą i piją takie różne rzeczy, co ich chłopu i w raju chyba jeść się nie zdarzy. A wszystko idzie z zagranicy. Czyż to wszystko rząd darmo przepuszcza? Juźci jeśli z nas ściąga akcyzę za to, bez czego człek się nie obejdzie, to tymbardziej powinienby obłożyć podatkami różne pańskie łakocie».
— Co nie ma okładać, mówi Szymon, wierzaj mi bracie, że rząd moskiewski nie będzie sobie wrogiem i gdzie może co zedrzeć, tam zedrze umarłemu i to nie daruje. Tylko widzicie od panów to on nie ściągnie tak dużo.
Możemy to zaraz pokazać na liczbach: boć te pieniądze, co je rząd bierze na granicy wszystkie zapisane i na pewno wiadomo ile to ich będzie — oto wszystkiego 60 milijonów na rok. A ze wszystkich tych milijonów najwięcej bierze się z takich towarów co to i prostemu ludowi potrzebne i on za nie płaci. Najwięcej przywożą maszyny, na których wyrabiają sukno i płótno na odzież, przywożą szyny do kolei, kosy i sierpy, siekiery i inne narzędzia, farby, sól — jednem słowem wszystko takie rzeczy, że chłop czy sam je kupi, czy przez kupca, a zawsze ze swojej kieszeni zapłaci. Tak że jak dobrze policzysz, to za czysto pański towar naprzykład za wino, materyje różne i jedwabie, rząd jeśli dostanie jakie dwa, trzy milijony — to i to jeszcze będzie za wiele. A panowie i kupcy wciąż jeszcze krzyczą, że strasznie duże podatki nałożone na zagraniczne towary.
Oj, bogacze, bogacze! Chyba sumienia wy za grosz nie macie! Zapytaj ty ich co oni robią? Czy pan kiedy choć jedną morgę pola wyorał? Czy kapiec kiedy sam wyrobił na warsztacie choć jedną sztukę płótna?
Wszystko to naszemi chłopskiemi zrobione rękami. Myśmy wznieśli i domy wysokie i pałace bogate. Myśmy kupcowi i fabrykę zbudowali i my na niej pracujemy. My panu i ziemię zorali i zboże zżęli, zmłócili i do stodoły je zwieźli. I z nas to drą podatki, z których żyją cesarskie urzędniki i inne darmozjady.
Wszystko my! wszystko opiera się na nas — my wszystkich karmimy, poimy i odziewamy — wszyscy żyją z naszej pracy, pot nasz i krew wysysają, a my za to wszystko w biedzie, chłodzie i głodzie nędzne pędzić musimy życie!