Strona:PL Dickstein Szymon - Ojciec Szymon 1882.pdf/13

Ta strona została przepisana.

A panowie i kupcy co oni robią! Tak sobie chodzą koło roboty i krzyczą na chłopa, niech choć zdechnie przy robocie, byle oni jaknajwięcej na jego pracy zarobili. Co tu gadać, że panowie i kupcy mniej od nas płacą? — oni nic nie robią i nic nie płacą, bo wszystko, co mają, już dawniej z chłopskiej nagrabione pracy.
— Tak, wszyscy panowie z pracy naszej żyją i jeszcze wszystkie ciężary na nas zwalają. Choćby ksiądz naprzykład: ma ci on taką pensyję, że i sam mógłby z niej przeżyć dostatnio i biednemu jeszcze dopomódz. Ale każdy ksiądz to taki chciwiec, co ino patrzy zkądby grosz do kieszeni ściągnąć, to też i drze z biednych chłopów. Czyto za ślub, czy pogrzeb, czy to za chrzest, za wszystko musisz mu dobrze zapłacić. Jak szewc buty robi, tak on modli się za pieniądze. Żebyż to ksiądz przynajmniej dobrze nam życzył. Bogać tam! Kto silniejszy, kto bogatszy z tym przestaje, tego stronę trzyma. Toż i nam nieraz księża prawią, że panowie to nasi dobrodzieje, że powinniśmy rządu i cesarza słuchać. A dlaczego nam tak gadają, bo sami panom i cesarzowi służą, bo panowie i rząd księżom każą, aby nas w ciemności i posłuszeństwie trzymali. Ksiądz sam też okrutnie się boi, żeby chłop nie zmądrzał, boby już nie dał się księdzu obdzierać.
Zamilkł Szymon, a nas od słów jego aż serce zabolało. Pomyśleli my sobie jak to wszyscy biednego chłopa obdzierają, grabią, znęcają się nad nim, a on milczy i milczy. Oj, nie będziem my chyba całe życie milczeli — kiedyś i my dopomnim się o swoje, i my dobijemy się lepszej doli!
A prawdę, świętą prawdę mówił Szymon.
«Teraz to rozumiem, odezwałem się po chwili, jakim sposobem nas obdzierają, rozumiem ja dobrze, jakie to oszukaństwa z nami wyprawiają.»
— Eh, bracie, mówił Szymon, nie samo to tylko oszukaństwo! Na co bo oszukiwać, kiedyć oni śród białege dnia grabią. Czy to carskie urzędniki powstydzą się obdzierać chłopa? Tego jeszcze nie bywało! Czy oni mają sumienie? Bez gadania żadnego drą i łupią: dawaj — i basta!
A bo to nie złodziejstwo, nie rabunek? — przychodzi czas zapłacić podatki — nieraz to w chacie bieda taka, że jeść prawie nie ma co, a przyjdzie sołtys z kartką, to i oddajesz wszystko co masz, a sam żyj jak chcesz, choć z głodu umieraj. Taka to