toć on taki człowiek, jak i każdy z nas, może niewiele mądrzejszy od niejednego i nie lepszy, a nawet stokroć gorszy, bo ma za sobą siłę, mógłby wiele dobrego robić, a on o tem tylko myśli, aby drzeć z każdego jaknajwięcej, aby tylko jemu było jaknajlepiej.
Popatrzmy, jak to on tych milijonów używa? co on za nasze pieniądze wyprawia? — A ot co: bawi się, hula, święta i obiady sute wyprawia, je, pije, weseli się i w marmurowych, złoconych mieszka pałacach...
No, a jak zapytamy, jakiem dobrem on nam za te 16 milijonów odpłaca? O! wielkiem dobrem jest za co i podziękować! Bają ludzie, że to cesarz dał nam wolność od pańszczyzny. Gadają tak, bo nie wiedzą, jak było. A to widzicie pańszczyzna tak już chłopom dokuczyła, że w wielu miejscach w Rosyi i na Ukrainie poczęli się oni buntować, nie chcieli do roboty chodzić. Przestraszył się cesarz tych buntów chłopskich; zmiarkował, że jak nie zniesie pańszczyzny, to chłopi i do niego się wezmą. Z tego strachu o swoją skórę dał nam wolność, a swoim urzędnikom kazał nam opowiadać, jaki to on dobrodziej, jak ci to on nas kocha. Oj, kocha, kocha! aż od tej jego miłości nasze kości trzeszczą. Toż wszyscy pamiętamy jak cztery lata temu w Kieleckiem, kiedy chłopi nie dawali gromadzkiej łąki, co pan, naczelnik i strażnicy chcieli im odebrać, taj cepami i drągami przepędzili ich z łąki, rząd skazał dwóch na śmierć, a kilkunastu do ciężkich robót na Sybir. Przypomnimy mu to kiedyś!
Pamiętajcie więc bracia, że tę wolność dał nam cesarz nie z żadnej łaski, jeno z musu, ze strachu o siebie samego, i ta jego wolność chyba na śmiech nazywa się wolnością. Okrutnie bo dużo nam pola nadali, tak dużo, że jakby my nie chodzili na zarobek, nie najmowali się do roboty u panów za byle jaką płacę, to pomarlibyśmy z głodu z tem polem przy teraźniejszem ździerstwie. A potem zaraz cesarz sam zwiększył podatki, ponasadzał na nas różnych urzędników, naczelników, pisarzy i strażników, aby nas w strachu i posłuszeństwie trzymali a podatki ściągali.
Dobrze bo wiadomo, że na wolności i dostatku i chłop głowę podniesie — to też trzymaj go w strachu, a drzyj co się da. A to może jeszcze jakiego licha swym własnym zechce rządzić się rozumem! może nie zechce więcej panom krwawej swojej pracy za marne pieniądze przedawać? nie zechce słuchać ani
Strona:PL Dickstein Szymon - Ojciec Szymon 1882.pdf/17
Ta strona została przepisana.